Kiedy staram się przywołać w myślach pierwsze spotkania z panią dr Wandą Półtawską, widzę ją jako uczestniczkę różnych spotkań, w czasie których wygłaszała referaty; w przerwach między obradami była oblegana przez osoby, które chciały podzielić się z nią swoimi problemami, zasięgnąć porady, poprosić o dedykację.
Gdy osobiście prosiłam ją o przyjazd z wykładami do prowadzonego przeze mnie Międzywydziałowego Podyplomowego Studium Rodziny, odmówiła, stwierdzając, że na KUL-u studenci jej nie potrzebują (miała – jak się później zorientowałam – negatywne doświadczenie ze spotkania ze studentami psychologii, którzy nie przyjęli entuzjastycznie jej propozycji „psychoterapii obiektywizującej”). Kiedy jednak w Instytucie Jana Pawła II w KUL zarekomendował mnie ks. prof. Tadeusz Styczeń SDS, jej stosunek diametralnie się zmienił. Ufała mu, więc od tego czasu nasze relacje – jak sama to określała – były już tylko przyjacielskie. Przyjeżdżała każdego roku z serią wykładów na zjazdy Studium i zawsze kończyły się one długimi oklaskami na stojąco. Co ciekawe, nigdy nie chciała, aby odbierać ją z pociągu; mówiła: „Nie jest dzieckiem, nie potrzebuję opieki, sama dam sobie radę”. Mój podziw budziła,… (…)
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze kwartalnika PASTORES 101 (4) Jesień 2023.