Niemiecka droga synodalna (NDS) wywołuje wiele zaniepokojenia w Kościele powszechnym, także wśród kardynałów i biskupów. Mieliśmy zatem list do biskupów niemieckich z „braterskim upomnieniem” wystosowany przez Komisję Episkopatu Ukrainy ds. Rodziny, Przewodniczącego Episkopatu Polski, abp. Stanisława Gądeckiego, Konferencję Episkopatu Skandynawii oraz „Braterski List Otwarty dotyczący [potrzeby] sprostowania”, podpisany przez 85 biskupów z całego świata, w tym czterech kardynałów. Połowa sygnatariuszy to amerykańscy hierarchowie. Kilkakrotnie głos zabierali także watykańscy hierarchowie. Ponadto mieliśmy wiele stanowisk pojedynczych kardynałów, biskupów, księży czy świeckich wyrażających zaniepokojenie tym, co dzieje się w Kościele katolickim w Niemczech. Podstawą tych publicznych wypowiedzi na ogół była obecna w katolickiej teologii i tradycji idea „braterskiego upomnienia” (correctio fraterna). „Braterskie upomnienie” nawiązuje do nauczania Jezusa zawartego w Ewangelii według św. Mateusza 18,15-17. Uczniowie Chrystusa zostali tam zobowiązani do naśladowania troski Boga o tych spośród swoich braci w wierze, którzy się zagubili. Jak piszą Curtis Mitch i Edward Sri w Komentarzu do Ewangelii według św. Mateusza, Jezus ustanawia w tym fragmencie trzyetapowy proces, według którego należy postępować wobec ciężko grzeszących członków kościelnej wspólnoty. Jego celem jest zapobieżenie upartemu trwaniu grzesznika w braku skruchy, przy założeniu, że bez interwencji ze strony innych on sam nie jest zdolny do nawrócenia. Pierwszy krok mówi o łagodnym napomnieniu w cztery oczy po to, by odzyskać brata. Drugi o napomnieniu w obecności jednego lub dwóch świadków. Nie jest jasne, czy mają to być świadkowie grzechu czy jedynie świadkowie reakcji na napomnienie. Ich obecność ma jednak uświadomić grzesznikowi, jak poważna jest jego przewina. Wielość świadków oznacza, że pretensja nie wynika z indywidualnych upodobań tego czy innego człowieka, ale stoi za nią cała wspólnota obecna w swoich reprezentantach. Trzeci krok to odwołanie się do Kościoła lokalnego (ekklesia). „A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik” (Mt 18,17). Cała procedura, w przypadku zatwardziałości grzesznika, kończy się jego wyłączeniem z Kościoła. Nie jest ono jednak celem samym w sobie, ale narzędziem do wstrząśnięcia grzesznikiem poprzez uprzytomnienie mu, że jego czyny postawiły go poza wspólnotą wiernych. Jeśli tej procedury próbuje się użyć nie w stosunku do pojedynczego wiernego, ale do całej konferencji episkopatu, to w trzecim kroku zamiast Kościoła lokalnego pojawia się od razu Kościół powszechny, choć w dwóch instancjach: najpierw zaangażowani są biskupi z innych Kościołów lokalnych, a potem Stolica Apostolska.

W omawianych listach podany jest szczególny powód zainteresowania pasterzy Kościoła powszechnego sytuacją Kościoła w Niemczech. W dobie rozwiniętych środków komunikacji wszystko, co dzieje się w jednym Kościele partykularnym, ma, siłą rzeczy, wpływ na cały Kościół. Oznacza to także wpływ na wiernych, których pasterzami są interweniujący biskupi. Zamieszanie wśród niemieckich katolików powoduje zamieszanie w innych Kościołach lokalnych, przyczyniając się do dezorientacji wśród katolików na przykład odnośnie do moralnego obowiązku życia w czystości seksualnej czy wierności małżeńskiej. „Boli nas obserwowanie, jak propaganda LGBT powołuje się na Wasze [Episkopatu Niemiec] sformułowania, by walczyć z chrześcijaństwem” – piszą ukraińscy biskupi. Z kolei biskupi skandynawscy wzywają wiernych do ostrożności i zachowania rezerwy w stosunku do tego, co przychodzi z Kościoła w Niemczech. Natomiast kard. Wilfrid Napier stwierdza, że katolicy podążający niemiecką drogą synodalną idą w przeciwnym kierunku niż reszta Kościoła (12 kwietnia 2022).

 

Chcemy być jak inne narody

 

Skąd biorą się tak radykalne różnice we wrażliwości teologicznej katolików w Niemczech i w „reszcie świata”? Oczywiście, niemieccy katolicy nie są tu osamotnieni. Od czasu do czasu słyszymy wszak hierarchów z innych krajów otwarcie domagających się na przykład zmiany nauczania katolickiego na temat homoseksualizmu. Charakterystyczne jest także to, że pod listem „amerykańskim” nie widnieje podpis żadnego z purpuratów kierujących aktualnie diecezjami w USA.

Zastanawiając się nad przyczyną tak diametralnych różnic w podejściu do wiary i Kościoła, autorzy listów przypisują organizatorom NDS bardzo konkretne motywacje. Najczęściej powtarzającym się zarzutem jest chęć „złagodzenia” chrześcijańskiego orędzia. Bp Radosław Zmitrowicz mówi: „Wydaje mi się, że zwycięża starodawna i zawsze aktualna pokusa: «chcemy być jak inne narody»” (6 lutego 2020). Abp Stanisław Gądecki wspomina o „pokusie życia z kompleksem niższości”. Wszyscy żyjemy dzisiaj pod presją mediów i opinii publicznej. „Kończy się to tym, że [uczniowie Chrystusa] grzebią radość z misji w pewnego rodzaju obsesji, by być jak wszyscy inni i mieć to, co inni posiadają” – czytamy w przytoczonym przez polskiego arcybiskupa cytacie z Evangelii gaudium (79). Inaczej mówiąc, chodzi o to, aby Kościół dostosował się do świata i nie wywoływał swoim „zacofanym” nauczaniem kontrowersji w postnowoczesnym społeczeństwie. Program takiego dostosowania opracował niegdyś dość szczegółowo kard. Carlo Maria Martini. Sygnalizował on „zapóźnienie” Kościoła katolickiego w stosunku do świata o 200 lat. Oznacza to, że punktem odniesienia dla niego nie była reformacja, ale rewolucja francuska. Kościół zatem powinien zaakceptować i zasymilować wszystkie osiągnięcia francuskiego oświecenia oraz – trzeba dodać dla precyzji – roku 1968. Sednem problemu jest zatem stosunek do dwóch rewolucji: francuskiej i seksualnej. Konkretne wzorce takiego dostosowania – jak słyszymy często z ust jej liderów – NDS czerpie z Evangelische Kirche in Deutschland (EKD) – unii Ewangelickich Kościołów krajowych.

Przeżywany kompleks niższości może dotyczyć relacji do dzisiejszego świeckiego świata oraz jego wzorców życia, myślenia i wartościowania. Abp Gądecki zwraca również uwagę na błędne rozumienie stanu badań w zakresie nauk społecznych. Stąd ugruntowane – jak się wydaje – na nauce przekonanie, że „jeśli Kościół się nie zmodernizuje, to zginie”. W sformułowaniu tym pobrzmiewa świecka wiara w determinizm społeczny. Nie ma ona jednak naukowego, ale pseudonaukowy charakter. Jak do lamusa odeszły takie naukowe teorie jak rasizm czy eugenika, pochłaniając po drodze miliony ludzkich istnień, tak – należy się tego spodziewać – przeminie również moda na ideologię gender, która jest jednym z przejawów posthumanistycznej utopii, a więc tęsknoty za zastąpieniem ludzi jakimiś doskonalszymi istotami, w tym wypadku uwolnionymi od cielesnej determinacji. Nie należy także zapominać, że liberalna demokracja, stanowiąca tutaj wzór instytucjonalnych i proceduralnych rozwiązań, znajduje się obecnie w stanie głębokiego kryzysu. Nie chodzi o to, aby podważać znaczenie nauk społecznych czy otwierać debatę na temat stosunku Kościoła do demokracji, ale o to, aby nie wątpić w zdolność nauk społecznych do rozwoju, a więc również do podważania wcześniejszych ustaleń. Jednym z historycznych przykładów właściwego podejścia autorytetu kościelnego do danych naukowych jest sposób, w jaki papież Jan XXIII w encyklice Mater et magistra uporał się z teoriami głoszonymi przez demografów w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Papież najpierw stwierdza, że zna osobiście teorie naukowe głoszące ryzyko przeludnienia i globalnego głodu, w imię których domagano się przymusowej kontroli urodzin. Stwierdza jednak: „Wysuwane w tej sprawie tezy są tak niepewne i sprzeczne, że nie można z nich wyprowadzić żadnych niewątpliwych wniosków” (189). Prowadzi to Papieża do konkluzji, że za bardziej pewne należy w tym wypadku uznać przesłanki wynikające z objawienia. Dzięki takiemu stanowisku nie musimy się dzisiaj wstydzić tego, co zapisano w tej encyklice społecznej. Wiemy bowiem, że tamte naukowe teorie były po prostu fałszywe.

W omawianych listach mamy także polemikę z samą tezą o konieczności dostosowania się do świata. Główny kontrargument ma tutaj charakter biblijny. Chodzi o słowa św. Pawła zapisane w Liście do Rzymian: „Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu miłe i co doskonałe” (Rz 12,2). Apostoł Narodów zaleca uczniom Chrystusa, aby za punkt odniesienia nie brali tego przemijającego świata, ale wolę Bożą i to, co jest doskonałe.

 

Ewangelicki wzorzec

 

Wydaje się, że na szczególną uwagę zasługuje przyjęcie przez drogę synodalną Kościoła ewangelickiego w Niemczech za wzorzec chrześcijaństwa. Na pewno słowo „herezja” nie jest dzisiaj modne, a osoby wobec których zostałoby użyte, mogłyby poczuć się urażone. Niemniej trwającego pięć wieków oddzielenia Kościołów wyrastających z reformacji od Kościoła katolickiego nie da się zrozumieć bez odwołania do tego terminu. Nazwanie kogoś heretykiem nie oznacza, że nie jest on uczniem Chrystusa, ale że trwa w błędzie odnośnie do jakiejś istotnej tezy teologicznej. Tym, na czym ten błąd polega, zajmują się stosowne komisje kościelne. Katolicy mogą się wiele nauczyć od głęboko wierzących ewangelików, ale nie mogą bezkrytycznie przyjmować wszystkich ewangelickich wzorców, ponieważ istnieje poważne ryzyko, że przejmą także wzorce heretyckie. Św. Tomasz z Akwinu, komentując w Sumie Teologicznej List św. Pawła do Tytusa (3,10), porównuje heretyków do fałszerzy pieniędzy (II-II, q. 11, a. 3). W tekście pada wiele argumentów, które dzisiaj nie są już przekonujące, a być może niektóre z nich są wręcz błędne, niemniej samo porównanie wciąż przemawia do wyobraźni. Wydaje się bowiem, że pieniądz można fałszować na co najmniej trzy sposoby. Pierwszy polega na zmniejszaniu jego wagi poprzez ujmowanie kruszcu. Zmiana wagi wydaje się oznaczać lekceważenie jakiegoś ważkiego elementu katolickiego nauczania. Drugi polega na „oszczędzaniu” kruszcu poprzez jego zanieczyszczenie. Waga wprawdzie pozostaje ta sama, ale wprowadzony zostaje jakiś obcy wierze katolickiej element. Trzeci polega na zmianie oznaczeń na monecie. Kruszec wprawdzie jest ten sam i w takiej samej ilości, ale służy teraz innemu bóstwu. Zgodnie z prawem Kopernika-Greshama w przypadku sfałszowanego pieniądza gorsze monety wypierają z obiegu lepsze. Kopernik sformułował to prawo w kontekście fałszowania polskiej monety przez Zakon Krzyżacki.

Nawiasem mówiąc, trudno uznać, że przyjęta przez niektóre Kościoły protestanckie strategia dostosowywania się do świata sprawdza się, gdy chodzi o mierzalne empirycznie konsekwencje. W 1960 roku EKD liczyła 39 mln wiernych, co stanowiło 53,7% wszystkich mieszkańców kraju. W 2021 roku w Niemczech było już tylko niecałe 20 mln protestantów, co stanowi mniej niż 24% populacji. Ponieważ 1960 rok jako punkt odniesienia obejmuje także wiernych w byłej NRD, warto przywołać również statystyki z 1990 roku. Wówczas u naszego zachodniego sąsiada było 29 mln protestantów, co stanowiło 37,2% ludności. Tymczasem w 1960 roku w Niemczech było 26 mln katolików, czyli 35,7% populacji, a w 1990 roku odpowiednio: 29 mln i 36,1%. W 2021 roku liczba ta zmniejszyła się do niecałych 22 mln, co stanowiło około 24% populacji. Oznacza to, że od 1960 roku EKD straciła 20 mln wiernych, a od 1990 – około 10 mln. Katolicy od 1960 roku stracili około 5 mln wiernych, a od 1990 roku – 7 mln (między 1960 a 1990 r. populacja katolików powiększyła się o około 2 mln wiernych). Oznacza to, że większościowa w 1960 roku EKD ma dzisiaj o 2 mln wiernych mniej niż Kościół katolicki. W związku z NDS warto przywołać także dane z ubiegłego roku, kiedy to roczna liczba katolickich apostatów osiągnęła rekordową liczbę 359 338 osób. W 2020 roku było takich osób „tylko” 221 390. W trakcie trwania niemieckiej drogi synodalnej nastąpił zatem znaczny wzrost, a nie spadek odejść z Kościoła katolickiego, choć przyczyny tego zjawiska nie są jednoznaczne. Statystyczne argumenty skłaniają jednak do uznania, że ostrzeżenia katolickich hierarchów, iż niemiecka droga synodalna prowadzi w ślepy zaułek, nie są całkiem bezpodstawne. „W Niemczech jest bardzo dobry Kościół ewangelicki. Nie potrzebujemy drugiego” – powiedział papież Franciszek do bp. Georga Bätzinga (19 maja 2022).

Ukraińscy biskupi zwracają uwagę na inny aspekt ekumenizmu. Otóż nie wszyscy protestanci na świecie, a zwłaszcza w Europie Wschodniej czy w Afryce, patrzą z uznaniem na zmiany w EKD. Dlatego – jak zaznacza bp Zmitrowicz – „niektóre wspólnoty protestanckie zarzucają [katolikom] niewierność wobec Słowa Bożego, a bracia prawosławni – niewierność wobec Tradycji”. Trudno więc uznać uleganie duchowi świata za postawę stricte ekumeniczną.

 

Zdarta płyta

 

W omawianych listach zwraca uwagę to, że katalog synodalnych dezyderatów, z których wiele zostało przetworzonych na decyzje NDS, pod względem merytorycznym jest taki sam od 70 lat. Chodzi zatem o zniesienie celibatu, kapłaństwo kobiet, Komunię świętą dla rozwiedzionych, dostęp świeckich do władzy w Kościele oraz zmianę nauczania Kościoła w zakresie etyki seksualnej. W tym ostatnim przypadku postuluje się akceptację antykoncepcji, współżycia pozamałżeńskiego oraz praktyk homoseksualnych, łącznie z błogosławieństwem par jednopłciowych. A ściślej: nie chodzi o odniesienie do homoseksualizmu jako skłonności, ale o odwołanie katolickiego nauczania o grzeszności stosunków seksualnych mężczyzn współżyjących z mężczyznami i kobiet współżyjących z kobietami. Jednym z istotnych przywoływanych przez reformatorów argumentów jest konieczność reakcji na nadużycia seksualne wśród duchownych. Kard. Christoph Schönborn zwraca uwagę na istniejące ryzyko „instrumentalizacji nadużyć”. „Tak szybko przechodzi się od tematu nadużyć do kwestii konstytucyjnych Kościoła (...). Czy fakt, że w Kościele doszło do nadużyć na tle seksualnym ma rzeczywiście bezpośredni związek z brakiem podziału władzy w rozumieniu demokratycznych państw konstytucyjnych? Wątpię w to” – mówi Kardynał (17 czerwca 2022). Z kolei kard. Gerhard L. Müller stwierdza, że „zaciekła walka z celibatem księży i niechlubne podejrzenie, że dobrowolnie wybrany celibat charyzmatyczny ze względu na Królestwo Niebieskie jest źródłem i przyczyną perwersji seksualnych aż po przestępcze agresje na osoby małoletnie, jest uderzającym dowodem dystansu względem myślenia katolickiego i w ogóle negowania łaski, która nie sprzeciwia się naturze, ale ją oczyszcza, uwzniośla i udoskonala” (23 czerwca 2022). Jednak inny purpurat, jeden z głównych promotorów NDS, stwierdził, że przyrzeczenie celibatu złożył niedobrowolnie. Przywoływanym kontrargumentem są statystyki wykorzystywania seksualnego w Kościołach, w których nie ma celibatu duchownych. Ich skala jest analogiczna do Kościoła katolickiego.

Autorzy listów zwracają uwagę, że obecny impas Kościoła katolickiego nie jest kryzysem struktur, ale kryzysem wiary. „Reforma struktur nie jest zaś tym samym, co nawrócenie serc” – piszą autorzy „amerykańskiego” listu. Tymczasem NDS skupia się na władzy i na biurokracji. Generalnie sama droga synodalna jest biurokratyczna, gdyż szczegółowo opisano formalne procedury i cokolwiek mieści się w ramach tych procedur, „idzie dalej”, choćby było sprzeczne z Biblią, nauczaniem Kościoła i Tradycją. Zarzut ten wysuwany jest nie tylko pod adresem NDS, ale również synodu papieskiego. W dokumentach końcowych poszczególnych faz mamy bowiem nie tylko opinie wynikające z troski o Kościół, ale również postulaty świadomie sprzeczne z oficjalnym nauczaniem Kościoła zawartym na przykład w Katechizmie. Aby wydostać się z tej „synodalnej pułapki”, francuscy biskupi sporządzili dwa dokumenty. W jednym zawarli sprawozdanie, a w drugim własne stanowisko.

Jedną z ważniejszych spornych kwestii jest samo rozumienie Kościoła katolickiego przez NDS. „Wszystkie te błędy w szczegółach – twierdzi kard. Müller – są możliwe tylko dlatego, że sakramentalność Kościoła, tak dobitnie podkreślona przez Sobór Watykański II, jest pomijana lub wręcz negowana. Kościół jest redukowany do jego zewnętrznych organizacji i funkcjonariuszy” (24 lutego 2022). Paradoksalnie, skutkiem tego zabiegu jest niechęć współczesnych pogan do Kościoła, gdyż potrafią w nim dostrzec jedynie świecką instytucję polityczną, której cele są sprzeczne z ich radykalnie liberalną ideologią. W zapoznaniu sakramentalnego charakteru Kościoła mają swoje źródło także niemieckie postulaty oddolnego współdecydowania o Kościele, podobnie jak się to dzieje w EKD. Zgodnie z tym dezyderatem diecezjami nie mieliby już kierować biskupi, ale Rada Stała, z równą reprezentacją biskupów i laikatu, a Konferencję Episkopatu Niemiec miałaby zastąpić Rada Synodalna. „Pochodzą one od zupełnie innego ducha [niż katolicki] lub od szatana” – wskazuje kard. Walter Kasper. Sobór Watykański II naucza o nierozerwalności święceń i władzy pasterskiej. Gdyby zatem na czele Kościoła zamiast wyświęconego sakramentalnie kapłana stanął jakiś organ, byłoby to równoznaczne ze „zbiorową rezygnacją biskupów” (5 lipca 2022). „To już nie jest synodalność, to jest inna droga, ale na pewno nie jest to synodalność w sensie Kościoła” – mówi kard. Schönborn (17 czerwca 2022). Niezamierzonym zatem skutkiem NDS może się okazać powszechne zwątpienie w samą zasadę synodalności. „Ostatni i najbardziej niepokojący problem z niemiecką ścieżką synodalną jest straszliwie ironiczny. Poprzez swój niszczący przykład może ona doprowadzić niektórych biskupów, a także wielu wiernych świeckich, do nieufności wobec samej idei «synodalności», a tym samym jeszcze bardziej utrudnić Kościołowi konieczną rozmowę o wypełnianiu misji nawracania i uświęcania świata” – piszą autorzy „amerykańskiego” listu.

 

Kobiety wybierają papieża

 

Stolica Apostolska zdecydowała się na interwencję dopiero w dniu 21 lipca 2022 roku, wydając oświadczenie, w którym wskazuje, że „«Droga Synodalna» w Niemczech nie ma mocy zobowiązującej biskupów i wiernych do przyjęcia nowych sposobów rządzenia oraz nowych podejść do doktryny i moralności. Niedozwolone byłoby inicjowanie w diecezjach nowych struktur urzędowych lub doktryn, przed uzgodnieniem ich na poziomie Kościoła powszechnego. Stanowiłoby to ranę dla komunii kościelnej i zagrożenie dla jedności Kościoła”. Bernhard Meuser, założyciel świeckiej grupy „Neuer Anfang” (Nowy Początek), krytycznie odnoszącej się do działań NDS, stwierdził, że to oznacza jej koniec: „Watykan zaciągnął hamulec bezpieczeństwa. Skończyło się niebezpieczeństwo schizmy. Kościół katolicki w Niemczech jest wezwany do zaprzestania swoich szczególnych dróg i skoncentrowania się na ogólnoświatowym procesie synodalnym”. Jonathan Liedl z National Catholic Register z kolei zwraca uwagę, że Stolica Apostolska w swoim oświadczeniu krytykuje jedynie procedury zastosowane przez NDS, ale nie odnosi się w ogóle do kwestii merytorycznych. Podkreśla on zawarte w komunikacie stwierdzenie: „Wyrażamy więc życzenie, aby propozycje Drogi Kościołów partykularnych w Niemczech wtopiły się w drogę synodalną, którą podąża Kościół powszechny”. Słowa te interpretuje jako instrukcję z Watykanu skierowaną do liderów NDS odnośnie do sposobu, w jaki wody Renu mogą wpłynąć do Tybru, „dla wzajemnego ubogacenia i świadectwa tej jedności, z jaką ciało Kościoła manifestuje swoją wierność Chrystusowi Panu”. W jego przekonaniu Watykan nie hamuje niemieckiej drogi synodalnej, a jedynie próbuje ją skanalizować. Z jakim efektem? Trudno to przewidzieć. Można bowiem prowadzoną przez NDS eskalację postulatów potraktować jako świadome przesuwanie bieguna sporu. Przykładowo, gdyby wysunięto żądanie, by kobieta została papieżem, kompromisem, czyli spotkaniem się w połowie drogi, byłaby zgoda na to, aby mianować kobiety świeckimi kardynałami, nie czyniąc ich tym samym papabile. Być może niekatolickie dezyderaty NDS idą tak daleko, by w ramach kompromisu móc się ograniczyć „jedynie” do połowy niemieckiego programu. Przy czym ta połowa również będzie zawierać treści sprzeczne z katolicką wiarą.

Charakterystyczne jest to, że Stolica Apostolska w zasadzie nie interweniowała w prace NDS aż do lipca 2022 roku. „Późno, lecz być może jeszcze nie zbyt późno, Rzym zareagował na niekatolickie manipulacje «niemieckiej herezji synodalnej», stojącej w diametralnej opozycji wobec katolickiego nauczania o Objawieniu, a także o godności małżeństwa i rodziny” – stwierdza kard. Müller (29 lipca 2022). Czy Kościołowi katolickiemu w Niemczech uda się wyjść ze ślepego zaułka? Ewangelia według św. Mateusza, mówiąc o trzech mędrcach ze Wschodu, pisze: „A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się z powrotem do swojego kraju” (Mt 2,12). Być może również nasi bracia zza zachodniej granicy inną drogą powrócą do ojczyzny.


KS. PIOTR MAZURKIEWICZ (ur. 1960), profesor katolickiej nauki społecznej, pracownik Instytutu Nauk o Polityce i Administracji Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Opublikował m.in. książki: Wiara – Nadzieja – Polityka, Dwie wieże i minaret, W krainie bezżenności, Wiatr gna po niebie pacierze, Przemoc w polityce, Europeizacja Europy, Europa jako kinder niespodzianka oraz Kościół i demokracja.

 

W: „Pastores”, 96 (3) 2022, s. 123-133.

 

 

 

Pastores poleca