Odkąd w college’u nawróciłem się na katolicyzm, zawsze byłem świadomy całkowitej zależności od Boga, postrzegając ten fakt jako nieodłączną cechę kondycji ludzkiej. Wierzyłem w słowa Jezusa: „beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5), ale ta prawda mieszała się w moim umyśle z pewnym kłamstwem. Zostałem wychowany zgodnie z amerykańskim stereotypem człowieka, który wszystko zawdzięcza własnej pracy i sam rozwiązuje wszystkie problemy. Kiedy sprawy nie układają się pomyślnie, nie okazuje słabości, tylko działa jeszcze intensywniej. Jako chrześcijanin zmodyfikowałem tę zasadę na: działa i modli się jeszcze intensywniej.


Błędnie uważałem, że Bóg, co prawda, udziela mi łaski, ale reszta zależy ode mnie. Ta grzeszna samowystarczalność była prostą drogą do nieuchronnej porażki. Po siedmiu latach posługi biskupiej w diecezji Lincoln poczułem się przytłoczony obowiązkami. Widząc wspaniałą wiarę moich diecezjan, chciałem być silnym, niepokonanym przywódcą, na jakiego – moim zdaniem – zasługiwali. Dzień po dniu starałem się rozwiązywać przedstawiane mi problemy, zamiast oddawać je Panu. Zawsze miałem więcej zadań niż czasu. Stopniowo zacząłem zaniedbywać własne zdrowie fizyczne i psychiczne. Najpierw pojawiły się kłopoty ze snem, bo mój mózg ani na chwilę nie zwalniał obrotów; przetrawiałem wydarzenia całego dnia z mylnym przekonaniem, że wszystko zależy ode mnie. Chociaż taki sposób życia odbijał się na moim zdrowiu, próbowałem brnąć dalej o własnych siłach. Niedobór snu i stres pogarszały mój stan zdrowia; przy tym odżywiałem się nieregularnie albo wcale. Osłabienie fizyczne doprowadziło do emocjonalnego i psychicznego wyczerpania, co sprawiło, że wkrótce także moja forma duchowa zawisła na włosku. Z perspektywy czasu widzę, że to wstyd kazał mi tłumić pochodzące od Ducha Świętego myśli o zadbaniu o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne. W mojej rodzinie nie było przypadków zaburzeń psychicznych, wychowali mnie kochający rodzice, miałem bliskich przyjaciół i sensowną pracę – przecież to niemożliwe, żebym miał problemy psychiczne! Kiedy w końcu zdiagnozowano u mnie… (…)

[Bishop James Conley, Pursuing Mental Health as a Catholic, https://whatweneednow.substack.com/p/pursuing-mental-health-as-a-catholic. Tytuł i niewielkie skróty pochodzą od Redakcji.]

Więcej przeczytasz w najnowszym numerze kwartalnika PASTORES 106 (1) 2025.


BP JAMES CONLEY
[z angielskiego tłumaczyła Magda Sobolewska]

Pastores poleca