Byliśmy na filmie „Wyszyński – zemsta czy przebaczenie”, pokazującym nieznany dotąd szerzej wątek życia i posługi kapłańskiej ks. porucznika Stefana Wyszyńskiego, porucznika AK, kapelana i opiekuna duchowego szpitala powstańczego w Kampinosie w czasie II wojny światowej. Ogólnie jesteśmy mocno na tak!


Film ma kilka mocnych punktów, które czynią go wyjątkowym. Ma również słabsze strony czy braki pod względem produkcji, niewykorzystanych w pełni kontekstów i niedopowiedzeń, o przyczynach których zapewne wie dobrze producent i reżyser Tadeusz Syka, ale warto skupić się na tym, co ten film naprawdę niesie, na jego mocnym i głośnym przesłaniu, wcale niezdezaktualizowanym do dziś.

Krytyka będzie miała rację, punktując wszelkie braki i niedopowiedzenia, ale ten film był potrzebny w przestrzeni myśli o jednym z najważniejszych i najbardziej wpływowych ludzi w Polsce w XX wieku, o Prymasie kardynale Stefanie Wyszyńskim, od dnia premiery filmu już błogosławionym. Reżyser wcześniej już, przed premierą, wypowiadał się, że to czas wojny właśnie kształtował wielki autorytet moralny i społeczny w wymiarze nie tylko duchowym, ale także ogólnoludzkim. Dziś, w dobie Istagram’ów i Tik-Toka, nikt nie używa takich słów. Brakuje też odniesień do tego typu doświadczeń z czasu Powstania. A przecież wtedy walczyli tam rówieśnicy dzisiejszych sztandarowych użytkowników mediów społecznościowych, m.in. młodzi ludzie z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Wychowani w innych realiach, tradycji czy systemie wartości, posługują się w filmie niezrozumiałym już dziś dla każdego językiem, krytycznie określanym jako nadmierny patos, ale przecież autentycznym dla tamtych młodych, bez slangu, bez podważania zasadności rozkazów przełożonych.

Jest jeszcze jeden wątek, na który warto zwrócić uwagę i wydobyć z niego to, co nie pokazane dotąd przez nikogo, tj. relacje dwóch osób, podniesionych przez Kościół do kultu błogosławionych – przyszłego Prymasa Stefana Wyszyńskiego oraz Matki Elżbiety Róży Czackiej, założycielki ośrodka dla osób niewidomych w Laskach, gdzie się spotkali w czasie, o którym opowiada film. Te relacje, wypowiedzi ich obojga (niewiele osób dotąd miało szanse słyszeć wypowiedzi Matki Czackiej, poza bliskim jej środowiskiem) – to lekcja przyjmowania z pokorą swojego powołania w miejscu i w czasie, kiedy przyszło im żyć i stawiać czoło rzeczywistości i zadaniom, do których zostali obydwoje powołani, ale także ważne pouczenia dla wszystkich, którzy potrafili ich słuchać.

Trudno jednak dostrzec te ważne rzeczy i dobrą historię, które niesie ten film, jeśli będziemy skupiać się wyłącznie na jego brakach, porównując go z wysokobudżetowymi produkcjami. My wynieśliśmy z tego seansu wdzięczność – za to, że mogliśmy go zobaczyć, za historię, za przypomnienie zakurzonych znaczeń (honor, autorytet, męstwo, sumienie, patriotyzm), za Prymasa i za tych wielu zapomnianych bohaterów, na których groby można się natknąć w kampinoskim lesie. Ten film zdecydowanie powinien zobaczyć każdy, nie tylko wierzący, gdyż ukazuje on uniwersalne wartości, które kiedyś były priorytetem a dziś próbuje się je przenieść na dalszy plan, określać jako patos czy niemodne już sformułowania. Na to nie wolno nam pozwolić, bo to tożsamość z której wyrastamy.

Kino Świat


Źródło: https://www.ekai.pl/wyszynski-zemsta-czy-przebaczenie-recenzja-filmu/


Pastores poleca