Od Redakcji Artykuły Nasza rozmowa Nasza modlitwa Z życia Kościoła Pytania i odpowiedzi Lektury Kultura Ogłoszenia To Our Readers Contents Drodzy Czytelnicy!
Przysłuchując się wielu rozmowom lub doniesieniom medialnym, można odnieść wrażenie, iż chrześcijaństwo zestarzało się, tracąc swoją niegdysiejszą świeżość. W tym duchu pojawiają się zarzuty o niezrozumienie ducha współczesnego świata, o nienadążanie za światem czy o spóźnione reakcje. Jednocześnie rośnie grupa ludzi całkowicie niezadowolonych ze wszystkiego, co nowoczesne.
Ponad 30 lat temu Francis Fukuyama ogłosił koniec historii, bowiem człowiek wolny, żyjący w demokratycznym społeczeństwie z wolnorynkową gospodarką, zwyciężył w walce z komunistyczną ideologią, która obszary całych państw zamieniała w gułagi i kołchozy. Ale każdy, kto obserwuje dzisiejsze nurty umysłowe, nie ma wątpliwości, że Fukuyama pomylił się w tym względzie.
Kiedy nastają nowe czasy, ludzie odruchowo reagują na dwa różne sposoby: jeszcze mocniej chwytają się tego, co dawne, bądź całym sobą otwierają się na to, co „nowe czasy” niosą, wczuwając się w ich puls i dostosowując do niego własne życie i myślenie. Nielicznym dane jest uniknąć tych odruchowych reakcji i w nowych czasach szukać po prostu nowych sposobów wyrażenia tego, co niewyczerpane i co nigdy się nie starzeje.
Słaba, sentymentalna i powierzchowna religijność zestresowanego i zagonionego człowieka poszukuje w Kościele tego samego, co w świecie technologii i informatyki – szybkiego efektu. Stąd zapotrzebowanie na cuda. Szukamy wymiernie działającego Boga w postaci uzdrowień, spektakularnych nawróceń, nabrzmiałych duchową energią mityngów i konferencji. Świat mediów z włączonymi kamerami wypatruje nowych charyzmatyków i uzdrowicieli.
Główne wyzwanie dzisiejszych czasów to nie tyle niezmienna treść kerygmatu o Misterium Chrystusa, ile sposób jego głoszenia i sakramentalnego uobecniania, aby człowiek umiał znajdywać odpowiedź na swoje aktualnie doświadczane egzystencjalne problemy. Dlatego mówiąc o celebracji Misterium Paschalnego Chrystusa, trzeba najpierw odwołać się do istoty liturgii wymagającej od wszystkich eklezjalnego posłuszeństwa Chrystusowi, aby następnie przywołać fundamentalne zasady odnowy świętowania dziś Paschy w Kościele.
W różnych okresach dziejów biblijnego Izraela Pan Bóg powoływał postacie, które przewodziły narodowi. Pośród nich szczególnie ważną, choć dość tajemniczą rolę pełnili sędziowie (hebr. szofetim; l. poj. szofet), którzy działali przez około 200 lat, od podbicia i zasiedlenia Kanaanu przez Izraelitów pod wodzą Jozuego (co opisuje księga nosząca jego imię) do ustanowienia pierwszej monarchii (co opisują Księgi Samuela). O sędziach opowiada zwłaszcza biblijna Księga Sędziów1. Każdy kandydat do kapłaństwa, nawet w rycie wschodnim, w którym celibat jest nieobowiązkowy, musi rozeznać, czy Bóg udzielił mu „wspaniałego daru” kapłańskiego celibatu (DP, 16). W rycie łacińskim kapłaństwo i celibat są ze sobą złączone, pozwalając mężczyznom na bliższe naśladowanie osoby Chrystusa.
Ewangelia i dwa tysiące lat historii Kościoła przekonują nas, że tylko Kościół autentyczny, a więc między innymi ubogi, może trafić ze swoim orędziem do ludzi różnych kultur i warstw społecznych. Natomiast Kościół jako instytucja, stając się coraz bardziej bogaty, traci zdolność przyciągania ludzi do siebie. Myślę, że uwaga ta dotyczy też działalności każdego konkretnego kapłana.
W jednej ze swych książek poświęcił Ojciec urocze stronice pewnemu czarnemu czworonogowi trzymanemu w klasztornej, jeszcze wtedy dominikańskiej, celi. Czy został on jakoś nielegalnie przemycony, czy przełożeni dali placet? Kiedy zarządzanie diecezją staje się posługą? Był wczesny październikowy poranek 2006 roku. W zaciszu kaplicy Redemptoris Mater Pałacu Apostolskiego Benedykt XVI głosił homilię członkom Międzynarodowej Komisji Teologicznej... o milczeniu i kontemplacji. Mówił im, że teolog ma zwiastować słowo, które pochodzi od Boga. Pośród współczesnej inflacji słowa ma „uobecniać słowa istotne”1. Jak? Przez proces oczyszczenia własnego myślenia i wyrzeczenia się własnych słów na drodze milczenia i kontemplacji. Nie ma praedicatio bez contemplatio. Taka praedicatio, jaka contemplatio.
Papież Benedykt XVI w jednej z tak charakterystycznych dla siebie bogatych katechez podczas audiencji generalnej we wrześniu 2012 roku wspomniał o Regule św. Benedykta dotyczącej modlitwy psalmami. Mens concordet voci – mówił ojciec zachodniego monastycyzmu swoim synom: umysł musi być w zgodzie z tym, co głoszą usta. To zaś – stwierdza Papież noszący jego imię – przypomina nam, że recytacja słów psalmów musi poprzedzać myśl.
Co ma wspólnego chrzest dzieci z obecnym kryzysem? Współczesne1 problemy Kościoła wydają się dotyczyć bardzo wielu spraw, ale akurat nie tej. Chrzest małych dzieci jest wciąż bardzo mocno zakorzeniony w obyczajowości katolików w Polsce, dlatego także rodzice słabo praktykujący, a nawet liczne pary żyjące bez ślubu traktują chrzest swych dzieci jako coś oczywistego.
Życie i twórczość Edyty Stein, która w klasztorze karmelitańskim przyjęła imię Teresy Benedykty od Krzyża, nie są znane na tyle, na ile zasługują. O jej życiu i śmierci dowiedziało się wielu dzięki wyniesieniu jej na ołtarze i ogłoszeniu współpatronką Europy. Jej życie i twórczość związane są z określonym czasem i przestrzenią, jednak naznaczone są pragnieniem poznania ostatecznej prawdy własnego istnienia.
Jan Paweł II w Redemptoris missio wskazał na istotną rolę Papieskich Dzieł Misyjnych w ewangelizacyjnej przemianie i uświęcaniu świata. Warto zauważyć, że powołanie do świętości, która przemienia świat, staje się dla dzisiejszego człowieka coraz większym wyzwaniem. Wynika to z egzystencji w społeczeństwie sekularyzującym się, przyjmującym postawy relatywistyczne w myśleniu, wartościowaniu a także sposobie bycia. Historia promocji homoseksualizmu jest wpisana w obszar literatury z pogranicza sensacji, kryminału i groteski. Warto choćby pobieżnie się z nią zapoznać, bo elementy tej historii ostatnich kilkudziesięciu lat oddziałują na naszą współczesność. O świcie w piątek, 24 marca 1944 roku pod dom Ulmów przyjechali pod dowództwem por. Eilerta Diekena niemieccy żandarmi z Łańcuta. Weszli na strych ich domu i wyprowadzili 8 Żydów. Rozstrzelali ich. Tak samo zrobili z Józefem i jego żoną Wiktorią, która była w ciąży. Przyszła też kolej na ich dzieci: Stasia (8 l.), Basię (6 l.), Władzia (5 l.), Franka (4 l.), Antosia (3 l.) i Marysię (1,5 r.).1
Jakich funkcji publicznych duchowni (diakoni stali też) pełnić nie powinni? Papież Benedykt XVI podczas spotkania z duchowieństwem w Warszawie w Archikatedrze św. Jana, 25 maja 2006 roku, wypowiedział słowa, które później wiele razy były cytowane: „Wierni oczekują od kapłanów tylko jednego, aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem. Nie wymaga się od księdza, by był ekspertem w sprawach ekonomii, budownictwa czy polityki. Oczekuje się od niego, by był ekspertem w dziedzinie życia duchowego”.
(…) Jakie zatem homilie do mnie przemawiają? Po pierwsze, głoszone z osobistym przekonaniem. A więc najchętniej mówione „z głowy”, a nie czytane. Jedynym wyjątkiem od tej reguły był św. Jan Paweł II, którego czytane homilie miały dla mnie siłę rażenia większą niż niejedna głoszona „na żywo”. Ale był to jedyny chlubny wyjątek – może po prostu nikt nie potrafi czytać w tak osobisty i zaangażowany sposób? (…) Poprzedni ksiądz proboszcz pewnej niedzieli z całą szczerością powiedział, że kapłani tak są zajęci posługiwaniem wspólnotom, że dla innych parafian już nie mają czasu. Tylko, że ci inni to większość... I nie jest prawdą, że są to ludzie obojętni, że nie interesuje ich życie parafii, że nie pragną być bliżej Boga. Po głębszym zastanowieniu musimy przyznać, że nie ma absolutnie żadnego znaczenia to, jak my, świeccy, widzimy księdza, ale kluczowe jest: jak ksiądz widzi Boga? Jak będzie Go widział, tak będzie Go pokazywał, i to jest istota. Gdybyśmy mieli mimo wszystko podpowiedzieć księżom, co dla nas jest ważne w ich postawie i czego szczególnie potrzebujemy, byłyby to trzy podstawowe sprawy: wiara, nadzieja i miłość. (…) Znajomy ksiądz często powtarzał, że w gimnazjum nie był najgrzeczniejszy, raczej wręcz przeciwnie, dlatego miał dużo zrozumienia dla „trudnych” uczniów, wiedział, czego potrzebują, i szukał sposobu, by do nich trafić. Jednak nie przez wygłupy czy „śmieszkowanie”, ale przez okazywanie im miłości, która przybierała różne formy: proste rozmowy, pytania „co tam słychać?”, wspólne spędzanie czasu, granie w piłkę, śpiewanie, planszówki. Nie zapominał przy tym o stawianiu wymagań, powierzaniu różnych zadań, aby w ten sposób uczyli się odpowiedzialności. (…) Bardzo cenna, potrzebna i budująca jest dla nas postawa wielu księży, którzy nie poprzestają na wypełnianiu „parafialnych obowiązków”; podejmują się prowadzenia wakacyjnych rekolekcji dla małżeństw, dzieci, młodzieży, nie patrząc na to, że mogliby wtedy wyleżeć się i wyspać za wszystkie czasy. Oni służą na wzór swojego Pana, nasłuchując, jak można głębiej, lepiej, by jak najwięcej ludzi nakierować na Jezusa, by czynić wokół wszelkie możliwe dobro. Czasy pandemii sprzyjają refleksji na temat liturgii, jej sensu i wartości. Utrudnienia w uczestniczeniu w liturgicznych obrzędach sprawiają, że wiele osób pyta o to, czy rzeczywiście taka forma wspólnotowej modlitwy jest dla chrześcijan niezbędna, lub o to, czy łączenie się z miejscem celebracji za pomocą środków przekazu jest równoznaczne z dosłownym uczestnictwem. W tym kontekście cieszy kolejne polskie wydanie książki Gesty i słowa Mszy Świętej, która w prosty i przystępny sposób wyjaśnia sens liturgii, poszczególnych jej elementów, używanych w niej sformułowań i znaków. Robert Barron, biskup pomocniczy Los Angeles, to postać znana wśród katolickich (i nie tylko katolickich) internautów. Nagrywane przez niego ewangelizacyjne filmy oglądają setki tysięcy osób. Amerykański hierarcha odnosi się w nich nie tylko do fragmentów Pisma Świętego czy okresów roku liturgicznego, ale też do bieżących wydarzeń społecznych, do kultury popularnej czy do współczesnych prądów intelektualnych. Błędem byłoby jednak uznanie Biskupa jedynie za sprawnego ewangelizatora i duszpasterza. Robert Barron to także bardzo solidny teolog, o czym można się przekonać, czytając kolejną już jego książkę wydaną w języku polskim. Niedawno do rąk polskich czytelników trafiło tłumaczenie Dziennika więziennego kard. George’a Pella. Były arcybiskup Melbourne i Sydney, mianowany przez papieża Franciszka członkiem Rady Kardynałów i Prefektem Sekretariatu ds. Gospodarczych Stolicy Apostolskiej, musiał stawić czoło zarzutom wykorzystania seksualnego dwóch małoletnich, popełnionego rzekomo w latach dziewięćdziesiątych w Melbourne. Mimo absurdalnie słabych dowodów, został uznany przez sąd stanu Wiktoria za winnego zarzucanych mu przestępstw, skazany na 6 lat pozbawienia wolności i osadzony w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Tam właśnie, w więziennej izolatce, przez kolejne 402 dni spisywał swój dziennik, przygotowując się jednocześnie do wniesienia apelacji, która ostatecznie została rozpatrzona pozytywnie. Temat relacji pomiędzy chrześcijaństwem a polityką nigdy chyba nie przestanie być aktualny i żywo dyskutowany. Niestety, często w owych dyskusjach dominują emocje, a nie rzeczowe argumenty i przemyślane tezy. Brakuje publikacji, które ukazywałyby temat „Kościół a polityka” w sposób rzetelny i naprawdę coś wnoszący. Dlatego warto zwrócić uwagę na książkę politologa z UKSW, prof. Michała Gierycza. Jest on obecnie dziekanem Wydziału Społecznego-Ekonomicznego owej uczelni, a jego Mała pochwała katolicyzmu z pewnością zasługuje na pochwałę. Jak słusznie zauważa we wstępie biblista, Brant Pitre, autor bestsellerowej książki Jezus i żydowskie korzenie Eucharystii, większość wiernych, recytując wyznanie wiary podczas niedzielnej Mszy świętej, nie zastanawia się w ogóle nad znaczeniem tego, że Syn Boży zstąpił z nieba „dla naszego zbawienia”. Tam zaś, gdzie brakuje zdrowej nauki, szybko wkradają się błędy. „W efekcie – pisze Pitre – wielu katolików (...) często nie zdaje sobie sprawy, że to, w co wierzy na temat zbawienia, przeczy nauczaniu Kościoła”. Książka Michaela Barbera może nam pomóc zdać sobie sprawę z błędnych przekonań i je skorygować. Geniusz architektury, nazywany polskim Gaudim, twórca kościołów natchnionych pięknem, odszedł blisko trzy lata temu. Choć za projektowanie świątyń nieraz nie chciał brać pieniędzy, ich budowniczowie nie pchali się do niego drzwiami i oknami. Chodzi o Stanisława Niemczyka, wybitnego polskiego architekta, który zmarł w 2019 roku w Tychach. Do końca życia prowadził budowy kościołów. I choć dla Kościoła często pracował za darmo, nie zgarnął dla siebie całego „rynku” wznoszonych w regionie świątyń. |
Pastores poleca |