ze STANISŁAWEM CELESTYNEM NAPIÓRKOWSKIM OFMConv, emerytowanym profesorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, teologiem, konsultorem Rady Episkopatu ds. Ekumenizmu Konferencji Episkopatu Polski, rozmawia Anna Faszczowa
Jak ewoluuje maryjność i mariologia w Kościele po Vaticanum II? Czy możemy mówić o zakończonym procesie odnowy maryjnej?
Zapytajmy najpierw o podstawowe novum Soboru w mariologii i maryjności.
Pod względem treści to soborowe novum celnie ujmuje litera "w". Sobór ukazał Maryję w tajemnicy Chrystusa, w tajemnicy Kościoła i w tajemnicy kultu chrześcijańskiego, a zatem negatywnie ocenił izolowanie mariologii z szerokiego kontekstu innych regionów teologii, a cześć Maryi z kontekstu chrześcijańskiego kultu. Otrzymaliśmy naukę dla naszej wiary i naszej pobożności; mamy do niej przylgnąć umysłem i sercem. Sobór zobowiązująco wskazuje na Maryję nie autonomiczną, nie wyizolowaną z innych misteriów wiary, ale w ich wnętrzu; przedkłada mariologię nie autonomiczną, nie wyizolowaną z innych traktatów teologicznych, ale w ścisłym powiązaniu z nimi, zwłaszcza z chrystologią i eklezjologią. Sytuuje też cześć Maryi w kulcie Kościoła, składanym Ojcu przez Chrystusa w Duchu Świętym.
Pod względem formy soborowe novum mariologii łatwo dostrzec w potrząśnięciu nauczaniem o źródłach teologicznych. Sobór na pierwsze miejsce w hierarchii źródeł teologicznych przywrócił Pismo Święte; teksty papieży spadły na dalsze miejsce. Przedsoborowe największe gwiazdy świecące na mariologicznym niebie odrzucały taką myśl. Proroczo zapewniały, że wysunięcie Pisma Świętego przed nauczanie papieży zuboży mariologię. Sobór jednak nie uwierzył w takie proroctwa, postawił słowo Boże na pierwszym miejscu, z tym jednak, że nie traktował go jako zasobu cytatów na potwierdzenie skądinąd przyjmowanych tez, ale odczytywał je dziejozbawczo, a dzieje zbawienia ukazują Maryję w samym ich centrum, eksponując Jej wybranie, łaskę, funkcję i godność. Także relacyjność, która stanowi o Jej niezrównanej wielkości: relacja do Boga Ojca, do Bożego i Jej Syna oraz do Bożego Ducha. Dziś wiemy, że dziejozbawcze odczytanie biblijnego świadectwa o Matce Pana zrodziło piękne, oczyszczone i pogłębione słowo Soboru o Matce Słowa wcielonego i wkościelnionego (Słowo nie przestaje żyć i "pracować" w Kościele).
Po tych potrzebnych wyjaśnieniach powróćmy do postawionych pytań. Najpierw sprawa ewoluowania maryjności i mariologii. Ewoluują różnie. Zaraz po Soborze w niektórych regionach Kościoła przesadnie wyciszano pobożność maryjną. Tymczasem Sobór nie postulował wyciszania, ale pielęgnowanie, które przyzywa także oczyszczanie i korektury. Przypomniał to Paweł VI w adhortacji Marialis cultus. Nigdy w dziejach papieże nie dali tak znaczącego wykładu o Maryi w kulcie Kościoła. Nigdy tak otwarcie nie pisali o niewłaściwościach obecnych w pobożnych praktykach ku czci Matki Najświętszej. Nigdy też nie napisali tak zasadniczego programu właściwego ustawienia kultu maryjnego. Marialis cultus świeci jak gwiazda pierwszej wielkości nad ścieżkami recepcji soborowego nauczania o Maryi w kulcie Kościoła. Zarówno Paweł VI z Marialis cultus, jak i Jan Paweł II z Redemptoris Mater pracują nad recepcją w Kościele mariologii i maryjności soborowej.
Niestety, z polską recepcją mariologii Vaticanum II nie jest za dobrze. Nie słyszy się kontestowania mariologii soborowej; jesteśmy, oczywiście, za, ale nadal zdecydowanie dominuje chrystotypiczna pobożność maryjna, chociaż Sobór wyraźnie promuje model eklezjotypiczny. Biegniemy do Maryi przede wszystkim po pomoc, a rzadziej i wolniej po to, by wpatrywać się w Jej wzór i Ją naśladować, żyć jak Ona całkowicie dla Chrystusa, w pełnym otwarciu na Ducha Świętego, w doskonałym posłuszeństwie woli Bożej, w pełnym zaangażowaniu się w sprawy Zbawiciela i zbawienia, w otwarciu na ludzkie problemy. Teologia maryjnego pośrednictwa w Chrystusie i w Duchu Świętym dopiero w Polsce raczkuje; pierwsze skrzypce wciąż grają promotorzy pośrednictwa "przez Maryję do Jezusa"; nowenna do Matki Bożej Nieustającej Pomocy nie poddaje się soborowemu aggiornamento; przy peregrynacjach jasnogórskiej ikony Pan Jezus konsekwentnie pozostaje na dalszym planie. Soborowe "Maryja w tajemnicy Chrystusa" okazuje się w tym przypadku za słabe do zwycięstwa nad Wisłą, w maryjnej Polsce.
Mój dawny student, który głosi wiele konferencji do sióstr zakonnych z konsekwentnym powoływaniem się na Vaticanum II, Marialis cultus i Redemptoris Mater, zauważył: "Z zainteresowaniem zerkam do klęczników w kaplicach zakonnic. Co one czytają? Czym się karmią? Wcale nie soborowym rozdziałem De Beata i wielkimi kartami współczesnej mariologii oraz maryjności – Marialis cultus i Redemptoris Mater, z poprawnie odczytywanym przesłaniem Jana Pawła II, ale panem Wincentym Łaszewskim!". Zaangażowane maryjnie pióro dr. Łaszewskiego nie budziłoby niepokoju, a nawet protestu, gdyby promowało objawienia maryjne w wystarczająco szerokim kontekście nauczania Kościoła.
Z głębokim uznaniem trzeba zauważyć mariologiczny kwartalnik "Salvatoris Mater", który sieje w Kościół w Polsce zdrowe ziarno mariologicznej myśli Soboru. Wykładowcy mariologii w Polsce mają do czego zaglądać i do czego odsyłać alumnów. Podobnie wpisują się tu "Zeszyty Maryjne" wydawane w Centrum Formacji Maryjnej "Salvatoris Mater".
Katedra Mariologii KUL znacząco i konsekwentnie pomaga Kościołowi w Polsce otwierać się na nauczanie Soboru.
Pierwsza polska monografia poświęcona mariologii ostatniego soboru ukazała się w niskim nakładzie na powielaczu w 1980 roku, czyli 16 lat od narodzin konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium – z rozdziałem mariologicznym. Jest to część pracy doktorskiej ks. Jana Usiądka pisanej (lecz nieukończonej i niebronionej) w Katedrze Mariologii KUL-u. Ks. Usiądek był u mnie na seminarium doktoranckim. Uzgodniliśmy, że podejmie zagadnienie recepcji mariologii II Soboru Watykańskiego w nauczaniu biskupów polskich. Było jasne, że najpierw winien przedłożyć mariologię Soboru, a następnie przypatrzeć się nauczaniu naszych biskupów, by oceniająco odpowiedzieć na postawione pytanie. Ks. Usiądka prezentacja mariologii Vaticanum II spotkała się z uznaniem doktoranckiej braci. Przyszedł czas na studium słowa biskupów o słowie Soboru. Ks. Jan postudiował i oświadczył, że rezygnuje z kontynuowania tej rozprawy. Tłumaczył, że niejeden biskup poczułby się dotknięty krytyczną oceną jego recepcji mariologii soboru. Ks. Usiądek zrezygnował z tego doktoratu (później zdobył lauream doctorum na innej uczelni z innej dziedziny), ale opublikował napisaną pierwszą część swojej rozprawy. Kiedy publikowałem własne wykłady mariologii soborowej w ujęciu genetycznym, zaproponowałem swemu byłemu doktorantowi dołączenie jego wykładu analitycznego. Tak zrodziła się polska monografia mariologii Vaticanum II wydana w 1992 roku, czyli dopiero 28 lat po ukazaniu się Lumen gentium.
Na co należy zwracać uwagę w kształtowaniu pobożności maryjnej i w kaznodziejstwie?
Należy zwiastować całą Dobrą Nowinę, zachowując hierarchię prawd. Nie tylko czy głównie Matkę Miłosierdzia, ale także i głównie Ojca pełnego miłosierdzia i Jezusa Chrystusa pełnego miłosierdzia, który kocha nas jeszcze bardziej niż Maryja i wszyscy święci razem wzięci. Jeśli całą, to także o Maryi, ale niekoniecznie w każdej homilii. Jeśli zachowując hierarchię prawd, to tematyka maryjna z całą pewnością nie może zajmować najwięcej miejsca, nie ona bowiem jest najważniejsza. Zdecydowanie przed nią musi stać nauczanie o Bogu Trójjedynym, Stwórcy, prowadzącym dzieje, poszukującym człowieka, o Słowie Wcielonym, o Misterium Paschalnym, o Duchu Świętym, o grzechu i łasce, o trzech królewskich drogach zbawienia: słowie Bożym, sakramentach i czynieniu miłości. Prawdopodobnie nie tematy maryjne są zaniedbywane, ale niektóre tematy jeszcze od nich ważniejsze, głównie teologia Boga Stworzyciela, Boga pełnego miłosierdzia, miłosiernego Zbawiciela i Ducha Świętego.
Duch Święty jest ważniejszy od Matki Bożej. Jednak mało albo wcale nie razi brak mówienia o Nim w kazaniach, natomiast razi brak mówienia o Maryi. Niektórzy pamiętają, by w każdym kazaniu przynajmniej wspomnieć o Matce Bożej. We wspomnieniach o zmarłych kaznodziejach wspomina się tę ich praktykę jako pięknie o nich świadczącą. Czegoś analogicznego nie ma w odniesieniu ani do Chrystusa, ani do Ducha Świętego. Chrystus Pośrednik jest ważniejszy od Matki Bożej Pośredniczki, ale o Chrystusie Pośredniku mówi się wielokrotnie rzadziej niż o Maryi Pośredniczce. A przecież to kształtuje mniej czy bardziej prawidłowy sposób przeżywania naszej wiary i decyduje o kształcie pobożności wiernych. (...)