Drodzy Czytelnicy!
Letni numer kwartalnika "Pastores" został poświęcony tajemnicy szczęścia. Tytuł wyraża przekonanie, iż podjęta kwestia jest oczywista i zarazem szalenie trudna. Wskazanie na tajemnicę nie jest wyrazem sceptycyzmu życiowego, ale sugestią, by widzieć właściwą głębię tego zagadnienia. Przygotowane teksty nie zostały ułożone w formie poradnika na szczęśliwe życie. Mają raczej pomóc zweryfikować własne i innych recepty na szczęście.
1. Szczęście "już" i "jeszcze nie". Prawdopodobnie wielu zaskoczy tekst o "nieszczęsnych" badaniach podejmowanych przez psychologów i socjologów (K. Wielecki). Opublikowane przez nich wyniki na temat szczęścia cechuje chaos i sprzeczności. Burza pomysłów na szczęście zależy między innymi od tego, kto pyta i jak tłumaczy odpowiedzi res­pondentów. Bywa niekiedy tak, że to wspomniani badacze urastają do roli "kapłanów", którym winien dziś ustąpić Kościół (D. Kowalczyk SJ). Nie zabrakło też we współczesnej filozofii takich modeli życia, które kwe­stionują ludzkie pragnienie szczęścia, przyczyniając się tym samym do wzrostu bezsensowności działań człowieka (W. Giertych OP). Tymczasem z teologicznego punktu widzenia istniejące zamieszanie co do rozumienia szczęścia można zrozumieć. Najbardziej rozstrzyga o tym horyzont szczęścia (M. R. Hinc OFMCap). Również to, czy jest on doczesny, czy otwarty na wieczność (M. Zioło OCSO). Dzięki dziełu Jezusa Chrystusa Duch Pana już w nas działa, ale nie wziął nas jeszcze w zu­pełne posiadanie (ks. G. Greshake). Kluczowe okazuje się postrzeganie śmierci, czyli zmien­ności i przechodniości życia. Owa przemijalność wywołuje łzy, również takie, które zamazują obraz życia i szczęścia (ks. bp J. B. Szlaga).
2. Szczęście w Bogu. Ukrzyżowany Jezus rzucił najpoważniejsze światło na ludzkie szczęście. Nie ma go w człowieku i w otaczającym świecie (ks. G. Strzelczyk). O jego istocie decyduje nie tyle stopień bliskości lub oddalenia od Boga, ile odkrycie w Nim Ojca, a w drugim człowieku brata (ks. A. Rybicki). Miłość ta, dająca stan życia szczęśliwego, nie eliminuje jednak trudu i cierpienia. Benedictus, czyli szczęśliwy, jest także ten, który płacze (P. Kasiłowski SJ), gdyż pośród ucisków i prześladowań niebo się otwiera (A. Ruszała OCD). Nie tylko św. Franciszek był zapatrzony w krzyż Pana i wypłakał oczy z ubolewania nad tą niekochaną miłością (A. Derdziuk OFMCap). Dostrzeganie Bożego działania, także w cierpiącym, stanowi charakterystyczną cechę zachowania człowieka szczęśliwego (R. Kowalik). Dała temu wyraz Matka Pana w pieśni Magnificat. Widziała prowadzenie przez Boga (o. P.-M. Delfieux). Całkowicie przekonana o darmowości i wierności Miłosiernego, doznawała radości. Nie składała Mu próśb. Daleka była od tajemniczych zabiegów religijnych, by zyskać przychylność Najwyższego (J. Zawadka MIC). W ślad za Nią, za św. Piotrem w dzień Pięćdziesiątnicy, szczęśliwy chrześ­cijanin nie może także dziś nie głosić Dobrej Nowiny (R. Szmydki OMI). Dotyczy to zarówno zaangażowania w ewangelizację, jak i we właściwą służbę życiu (J. Dudała). A to oznacza coś więcej niż szerzenie idei humanizmu, gdyż aktywności te posiadają swe źródło w Bogu, naczyniu szczęścia (s. B. McKenna OSC).
Dzieląc się refleksjami i świadectwami, jesteśmy przekonani, że to Duch Pana pozwoli odkryć każdemu prawdziwe szczęście.

Kazimierz Pek MIC

Pastores poleca