Z ANDRZEJEM GRAJEWSKIM, historykiem, redaktorem "Gościa Niedzielnego", rozmawia ks. Wojciech Węckowski

Historię często określamy jako "nauczycielkę życia", a jednak rzadko stosujemy jej nauki na co dzień. Z czego to wynika?

Myślę, że historia zawsze tylko w niewielkim stopniu była "nauczycielką". W moim przekonaniu ludzie rzadko potrafią wyciągać wnioski z przeszłości. Tylko nieliczna grupa ludzi, a tym bardziej nieliczna grupa polityków, potrafi wyciągać wnioski ze swej historii i nie powtarzać starych błędów. Można by wskazać narody, państwa, jak również losy indywidualnych osób, gdzie wszystko dokładnie powtarzano, mimo iż można było dość dokładnie przewidzieć, jaki będzie efekt tych działań. Daleko nie szukając, jeden z najbardziej racjonalnych narodów na świecie, jakim byli Niemcy, po klęsce I wojny światowej wchodzi w koleiny tego samego programu politycznego, mającego na celu opanowanie Europy i położenie fundamentów pod III Rzeszę, która miała trwać tysiąc lat, a przetrwała raptem 12. Dla każdego normalnego człowieka ten projekt od samego początku musiał zakończyć się klęską. Co więcej, wielu ludzi biorących udział w tym projekcie – generałów niemieckich, sztabowców czy polityków – było głęboko przekonanych, że tak się stanie, i to nie po Stalingradzie, ale pod koniec lat trzydziestych. Bardzo charakterystyczny był nastrój ulicy berlińskiej 1 września 1939 roku: dominował wówczas strach, niepewność, przygnębienie. I to nie bierze się stąd, że obawiano się o wynik konfrontacji z Polską, co raczej było przesądzone na naszą niekorzyść. Obawiano się, że rozpoczyna się ciąg wydarzeń, nad którym nikt nie za­panuje, i skończy się, jak się skończyło.
Mamy też, oczywiście, przykłady umiejętnego odczytania historii. Pozytywnym tego przykładem są polscy robotnicy w sierpniu 1980 roku. Doświadczenie grudnia ’70 zostało bardzo dobrze zapamiętane i pomimo że prowokatorzy albo gorące głowy – bo to nie zawsze jest to samo – zachęcali do wyjścia na ulicę, robotnicy twardo siedzieli w zakładach pracy, bo wiedzieli, że tam jest ich siła. A jednak często ludzie, mając świadomość, że pakują się w sytuację, którą już przeżywali i która się dla nich źle zakończyła, mimo wszystko w nią wchodzą. Ludzkie działanie nie jest więc bezwzględnie logiczne czy racjonalne. Pierwiastek irracjonalny zarówno w działaniu poszczególnych osób, grup społecznych, jak i całych narodów jest gigantyczny i to powoduje, że historia często nie jest racjonalna. (...)

Pastores poleca