Z KS. BP. GRZEGORZEM RYSIEM, biskupem pomocniczym archidiecezji krakowskiej, przewodniczącym Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Nowej Ewangelizacji, rozmawia ks. Wojciech Węckowski
Kiedy Ksiądz Biskup zetknął się z apelem o nową ewangelizację i jakie się wówczas pojawiły pierwsze wyobrażenia, pierwsze myśli o niej?
Wiemy, że Kościół (a dokładniej papież Jan Paweł II) zaczął go głosić w 1979 roku. Ja w tym czasie należałem do Ruchu Światło-Życie, czyli naszego rodzimego ruchu ewangelizacyjnego. W miarę jak rosłem, coraz bardziej świadomie czytałem teksty ks. Franciszka Blachnickiego, które są fundamentalne, bo dotyczą ewangelizacji parafii. Z tematem ewangelizacji zetknąłem się również jako rektor seminarium duchownego. Rodziło się wtedy we mnie pytanie: Do czego przygotowujemy dzisiaj młodego księdza? Przeżyłem osobiście pewną historię: któregoś roku neoprezbiterzy po trzech miesiącach pracy, a właściwie po wakacjach i po trzech miesiącach pobytu w parafii przyjechali na pierwszy dzień skupienia. Rozmawialiśmy, pytałem, co było dla nich w tym czasie piękne, a co trudne. Okazało się, że najtrudniejsze dla połowy z nich było poczucie bezsensu. Muszę powiedzieć, że ta odpowiedź mocno mną zatrzęsła, no bo jak jest możliwe „poczucie bezsensu” po trzech miesiącach od święceń? Zaczęliśmy drążyć, skąd się to „poczucie bezsensu” bierze. Odpowiedzi były mniej więcej takie same, że odzew na rozmaite składane przez nich propozycje jest żaden. Jeden ogłosił nabór na ministrantów, a przyszło trzech; dwóch rodzice wzięli po tygodniu, bo ważniejszy był tenis albo język angielski. I młody ksiądz nie wiedział, co ma robić z tym jednym, który do niego się zgłosił. Drugi zmagał się z kandydatami do bierzmowania i starał się w ogóle ich „opanować” na kolejnych zajęciach w kościele. Pamiętam, że diagnoza pod koniec naszego spotkania wyszła mi taka: „No tak, Panowie, bo wy myślicie o duszpasterstwie, a jesteście posłani na ewangelizację”. Przeżyłem to na tyle mocno, że na trzydniowym zjeździe w Suchej Beskidzkiej z diakonami czytałem Evangelii nuntiandi. To była bardzo ważna lektura, bo nie studiowali jej tu na zaliczenie, tylko z perspektywą, że właśnie o to chodzi w duszpasterstwie. Było to fantastyczne odkrycie tego tekstu, całej jego aktualności, bo jest to świetny tekst papieża Pawła VI. Dziś ważne są też dla mnie zeszłoroczne Lineamenta wraz z ogłoszeniem Synodu Biskupów na temat nowej ewangelizacji. To wielkie wydarzenie. Proszę zwrócić uwagę, jak pojmuje się ewangelizację w Lineamenta. Nie chodzi o uruchomienie jakiegoś nowego procesu (o tym wspominał też abp RinoFisichella, mówiąc we wrześniu 2011 roku w Rzymie, że nowa ewangelizacja nie zaczyna się od powstania nowej dykasterii w Kurii Watykańskiej), ale raczej o to, żeby dokonywać wymiany doświadczeń. Lineamenta są napisane tak, żeby zwrócić uwagę na to, co w tej dziedzinie już się dokonało i co obecnie się dzieje, po to, by Kościoły uczyły się wzajemnej wymiany i dzielenia.
Lineamenta przedstawiają dokładną analizę współczesnej sytuacji, która faktycznie ma pobudzić do refleksji.
Mam poczucie, że wiele się dzieje, tylko wiedza o tym jest stosunkowo nieduża. W Bielsku-Białej, przykładowo, od 10 lat trwa „Tydzień z Ewangelią”. W pierwszym „Tygodniu” wzięło udział 20 tys. ludzi, czyli 10% ludności Bielska. To niesamowite wydarzenie, a mało kto o tym mówi. Może dlatego, że my właściwie nie reagujemy na takie pozytywy. Są dziesiątki szkół ewangelizacji w Polsce, wiele ośrodków rekolekcyjno-formacyjnych. Są ruchy eklezjalne działające w duchu ewangelizacyjnym. Jest Droga Neokatechumenalna. Kapucyni w Krakowie mieli kapitułę namiotów i wyszli z tej kapituły w jedną z niedziel na uliczną ewangelizację. Mało kto o tym w mediach mówił.
Czy to za mało atrakcyjne?
Nie wiem. My chyba mamy wyjątkową zdolność do atomizacji życia kościelnego, każdy „robi swoje” i tym się cieszy. A ważne jest, żeby ludzie się spotkali. W Krakowie jest ponad 20 duszpasterstw akademickich i każde z nich jest świetne. Ważnym dla nich wydarzeniem było to, że mogły się spotkać przy kilku wspólnych inicjatywach (Droga Krzyżowa, Droga Światła, wspólne kolędowanie itd.) i zobaczyć, że tyle ich jest.
Od czego zależy skuteczność ewangelizacji?
Tu można dać dwie odpowiedzi. Po pierwsze, skuteczność ta zależy od stanu Kościoła, a ściślej rzecz biorąc, od tego, na ile Kościół jest rzeczywistą wspólnotą wiary oraz na ile ta ewangelizacja realizuje się w konkretnych wspólnotach, gdzie relacje między ludźmi nie powstają na zasadzie upodobań, ale tworzą się w Chrystusie i przejawiają się w miłości i przebaczeniu, jeśli trzeba, to 77 razy na dzień. Muszą być takie wspólnoty wiary, dlatego że zawsze ewangelizuje Kościół; nie jeden człowiek, ale wspólnota. Ewangelizacja nie jest prywatnym dziełem kogokolwiek; zawsze dokonuje się w imieniu Kościoła i w Kościele. Człowieka, który odkrywa wiarę, trzeba też posłać do wspólnoty, a nie dawać mu do ręki katechizm i mówić: „Poczytaj sobie”. Oczywiście, takie przypadki też się zdarzają. Na przykład Edyta Stein po samotnej, całonocnej lekturze Teresy Wielkiej stwierdziła, że to prawda, i poszła się ochrzcić. Wcześniej jednak Pan Bóg dawał jej też znaki w ludziach wiary. Kiedy Edyta zwiedzała katedrę ze swoją przyjaciółką, nagle weszła jakaś prosta kobieta, pewnie z targu, położyła swoje tobołki i na moment przyklęknęła na cichą modlitwę. Wstała i wyszła. Dla przyszłej karmelitanki-męczenniczki to był szok. Ona nigdy nie widziała kogoś, kto by wszedł do świątyni porozmawiać z Bogiem. Ta prosta kobieta nawet nie wiedziała, jaką lawinę uruchomiła w życiu Edyty Stein. Wiara zatem nie bierze się z czytania książek, ale zawsze jest przekazywana w środowisku ludzi wierzących. Ten wymiar ewangelizacji jest mocno podkreślony w Lineamenta, bo tak naprawdę jest ona kwestią eklezjologiczną. Natomiast Paweł VI od razu pokazywał środki ewangelizacji, którymi są świadectwo i dialog. Świadectwo jest rozpisane na cały szereg drobnych, konkretnych postaw. Jest to, oczywiście, świadectwo miłości, do czego właściwie wszystko się sprowadza. Ale Paweł VI mówił też na przykład o ubóstwie. Myślę, że tu mamy pole do refleksji i do nawrócenia. Mówił również o wolności, bo ona wiąże się z ubóstwem. Człowiek, który wybiera środki ubogie, jest wolny od układów państwowych czy politycznych. Jest to Kościołowi bardzo potrzebne, jeśli ma być autentyczny. Myślę, że odpowiedzi, które przynosi Paweł VI w Evangelii nuntiandi i które dają Lineamenta, są komplementarne. (...)