"Nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale człowiek żyje wszystkim, co pochodzi z ust Pana" (Pwt 8,3). Głosem Mojżesza, któremu Pan obiecał: "Ja będę przy ustach twoich" (Wj 4,12.15), zostaje zadzierzgnięta kluczowa więź między słowem a pokarmem. I to w sposób o tyle ważny, iż występuje ona w tekście mówiącym o głodzie ludu na pustyni i o mannie, jaką Bóg daje swemu ludowi każdego dnia, by ten się nasycił. Wspominają o tym Mateusz i Łukasz, wkładając to samo wyrażenie w usta Jezusa, który odpowiada na pierwszą pokusę na pustyni: zamienić kamienie w chleb, by nasycić swój głód (Mt 4,4; Łk 4,4).

Istnieje więc w porządku życia ważniejszy od cielesnego głód całej istoty, która pragnie otrzymać, "zgromadzić" słowa Boga, bo Jego słowo jest nośnikiem wszelkiego stworzenia i wszelkiego życia: "On przemówił, a wszystko powstało" (Ps 33,9; Rdz 1,3 n.). Natomiast gdy Bóg milczy, gdy, znużony, widzi, że Jego słowo jest zniekształcane czy wyszydzone, lud traci siły i życie zeń uchodzi: "Oto nadejdą dni - wyrocznia Pana Boga - gdy ześlę głód na ziemię, nie głód chleba ani pragnienie wody, lecz głód słuchania słów Pańskich. Wtedy błąkać się będą od morza do morza, z północy na wschód będą krążyli, by znaleźć słowo Pańskie, lecz go nie znajdą" (Am 8,11-12).

A zatem te dwa sposoby używania ust: jedzenie i mówienie mają ze sobą coś wspólnego. Słownictwo odnoszące się do głodu i sytości dotyczy zarówno pokarmu, jak i słowa. Karmimy się i sycimy tak jednym, jak drugim. Chłoniemy jedno i drugie i przyswajamy je sobie. Stąd częste używanie - zwłaszcza przez proroków, którzy oddają swe życie Bożemu słowu - języka metaforycznego osiągającego swój szczyt w Księdze pro­roka Jeremiasza.

W tym, co nazywamy jego "wyznaniami", pełnymi poezji fragmentami mającymi, rzadki w tych księgach, osobisty wydźwięk, Jeremiasz, wyrażając przed Bogiem swoje wątpliwości i znużenie, wspomina żarliwość swej miłości do słowa, która doprowadziła go do oddania słowu całego siebie: "Ilekroć otrzymywałem Twoje słowa, chłonąłem je, a Twoje słowo stawało się dla mnie rozkoszą i radością serca mego" (Jr 15,16). I ubolewa nad czasami, w których owo wymagające słowo, jakie musi on nieść, zdaje się już nie karmić i staje się "codzienną zniewagą i pośmiewiskiem. I powiedziałem sobie: Nie będę Go już wspominał ani mówił w Jego imię! Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień, żarzący się w moim ciele" (Jr 20,8-9).

Jednak metafory te stosowane w języku prorockim, przynajmniej w dwóch fragmentach Pisma: w Księdze proroka Ezechiela (Ez 2,8-3,4) oraz w Apokalipsie (Ap 10,8-10), nabierają realizmu. Słowo Boże rzeczywiście staje się pokarmem i to materialnym, bo chodzi nie tylko o poł­knięcie go czy spożycie, ale także o spożycie samego przedmiotu, który jest jego nośnikiem, czyli o spożycie księgi. (...)

S. MARIE-LAURE

Pastores poleca