(...) Obserwuję, słucham zwierzeń, ale i sama doświadczam, że kobieta we wspólnocie Kościoła, we współpracy z księżmi wciąż jeszcze za mało traktowana jest na poważnie. Często nie docenia się jej kompetencji, rywalizuje o stopnie naukowe i wpływy; chyba że zna się ona na psychologii – wtedy słucha się jej niemal jak kierownika duchowego...

Czasem zachowania księży są przedziwne. Spotykałam się z postawą pełną kontrastów: z jednej strony potrafili w osobistych spotkaniach dzielić się w zaufaniu radościami, sukcesami, trudnościami z szefami czy we współpracy z ludźmi w powierzonych im środowiskach. Z drugiej – w grupie innych osób, w obecności innych księży, hierarchii kościelnej czy śmietanki naukowej – z trudnością przyznawali się do znajomości ze mną.

Z biegiem lat dostrzegam w sobie różne postawy wobec księży: od oburzenia, „zniesmaczenia” po towarzyszący mi smutek i modlitwę w sercu – gdy widzę przy ołtarzu znudzonych urzędników, złotoustych gawędziarzy relacjonujących wiadomości telewizyjne czy niedouczonych, moralizujących kaznodziejów. Irytuje mnie, gdy słyszę płytkie homilie albo mówienie do wiernych jak do niedorozwiniętych. (...)

S. N. N.

Pastores poleca