STANISŁAW GRYGIEL

Na ścieżkach prawdy. Rozmawiając z Janem Pawłem II

Flos Carmeli, Poznań 2013, ss. 256.

Książka jest poszerzonym zapisem wykładów, jakie autor w marcu ubiegłego roku wygłosił w Waszyngtonie. Przedstawia styl myślenia Jana Pawła II, sposób wnioskowania i praktyczne tego owoce. Daje go poznać jako nauczyciela, filozofa, teologa, promotora, towarzysza wędrówek, dobrego mówcę, przewodnika po meandrach myślenia, polityka, prekursora głoszenia w Kościele nauki o mężczyźnie i kobiecie i ich seksualności, obrońcy człowieka, tytana modlitwy i pracy, pokornego księdza. Autor zauważa niezwykłość jego ludzkiej i kapłańskiej formacji. Raz rozpoczęta, nie dochodzi na ziemi nigdy do końca, wciąż stawia wymóg rozwoju osoby, każe nieustannie podejmować wysiłek trwania, wierności, odwagi. S. Grygiel wskazuje trzech biskupów, którzy wywarli ogromny wpływ na Wojtyłę-Jana Pawła II. Są to: św. Stanisław, kard. Sapieha i bp Jan Pietraszko. Dali przyszłemu papieżowi przykład niezachwianej i jasnej postawy niekłaniania się złu, a przy tym mocnej teologii. To właśnie teologia pozwoliła Wojtyle poukładać wszystko – wiedzę, doświadczenia, myśli – na właściwym miejscu. Prof. Grygiel zauważa, że myślenie Wojtyły było mistycznie egzystencjalne, był on zanurzony w „tu i teraz”. Na dodatek był skoncentrowany na człowieku, ale był to Boży antropocentryzm, mocno świadomy przemijania człowieka i jego ostatecznego celu. Jan Paweł II sprzeciwił się negacji Chrystusa w życiu człowieka, w kulturze, w życiu społecznym i politycznym. To prowadzi nieuchronnie do niszczenia osoby. Stąd jego stanowczy apel: „Człowiek nie może żyć w negacji Chrystusa i człowieka!”. Przez pryzmat Chrystusa i człowieka postrzegał także politykę, widząc ją jako sztukę rządzenia, która jest wydarzeniem duchowym. W związku z tym głosił nie politykowanie, ale praktykowanie prawa miłości. „Mocą osobowej godności człowiek jest większy od państwa (...). Dlatego państwo jest dla człowieka i dla jego godności”. W podejściu do studentów był nietuzinkowy. Interesowała go nie tyle erudycja ucznia, ile przede wszystkim jego myślenie rodzące się w doświadczeniu własnej osoby, próbujące zrozumieć siebie i wypowiedzieć. Nie stawiał się ponad uczniów, prowadził ich do źródła wiedzy i prawdy, i wraz z nimi pokornie z niego czerpał. Autor książki wspomina, jak nawiązywane spontanicznie rozmowy „o problemach związanych z aspektami instytucjonalnymi Kościoła, o komunistycznym reżymie” przerywała cicha modlitwa, która przemieniała myślenie, dodawała nadziei, uczyła wsłuchiwać się w Słowo. „Czuwając nad człowiekiem, Jan Paweł II wiernie rozmawiał z Bogiem.” Grygiel widział go jako przenikniętego modlitwą, modlącego się nawet wtedy, gdy nie wypowiadał słów modlitwy; widział go jako „białą bryłę modlitwy”. Święty papież był pełen spokoju, w jego postawie wyczuwało się pewność, że Bóg ze swoją łaską jest przy człowieku, trzeba tylko modlić się, czuwać, aby umieć przyjąć w odpowiedniej chwili Jego dar.

 

ank

 

 

 

 

 

 

HENRI DE LUBAC

Medytacje o Kościele

tłum. Izabela Białkowska-Cichoń

seria: Myśl Teologiczna

WAM, Kraków 2012, s. 324.

 

Nie jest to lektura łatwa, wymaga szczególnej uwagi. Teksty skłaniają do medytacji nad pełną tajemnic i paradoksów naturą Kościoła oraz zmuszają do pogłębionej refleksji nad swoim zaangażowaniem w jego wspólnotę. Autor prowokuje do zrobienia rachunku sumienia z zachowań wobec Kościoła, który pokazuje przede wszystkim w kategorii Matki. Nie jest to zatem jedynie instytucja, w której trzeba się wykazywać efektownymi akcjami. De Lubac przestrzega przed pułapką duszpasterstwa nastawionego na duże wyniki, ale też przed pokusą nicnierobienia pod pretekstem, że Bóg wszystko sam może zdziałać. Skomplikowana bosko-ludzka struktura Kościoła jest swoistą kontynuacją tajemnicy wcielenia. Ze swoimi wadami i zaletami, ze świętością i grzesznością członkowie Kościoła tworzą wspólnotę dzieci i uczniów. Nikt z wierzących nie jest zwolniony od dbania o jedność tej wspólnoty. Teolog wskazuje na konieczność postawy pokory wobec Matki, która jest też Nauczycielką, zwłaszcza że niesie depozyt objawienia. Pokory wymagają także różne przeciwności spotykające wspólnotę i poszczególnych jej członków. Walka o dobro Kościoła zaczyna się na drodze wierności. Autor wie dokładnie, o czym mówi. Sam doświadczył na skutek nieporozumień wielu głosów krytyki w Kościele, wraz z zakazem nauczania (w 1950 roku), a pomimo to pozostał wierny i pokorny. Medytacje ukazały się cztery lata później jako owoc wielkiej miłości do Chrystusa i Kościoła. De Lubac twierdzi, że choćby jednak zabrakło wierności i pokory wśród ochrzczonych, nie zmienia to natury Kościoła. „Żadna z naszych niewierności nie przeszkadza mu pozostawać” sobą i realizować swój cel: „Kościół zapoczątkowuje w czasie wielką wieczną Liturgię i skierowuje do wszystkich swym potężnym, niemożliwym do stłumienia głosem wielkie, wyzwalające zaproszenie”, by wielbić Trójjedynego Boga.

 

ank

 

 

 

 

 

JÓZEF AUGUSTYN SJ

Kapłańskie ojcostwo. Rozważania dla kleryków, ich rodziców i wychowawców oraz dla księży

WAM, Kraków 2013, ss. 104.

 

O tym, że kapłan ma być duchowym ojcem, napisano już wiele. W tej książeczce jednak więcej jest o byciu synem niż ojcem. „Być dobrym synem – twierdzi o. J. Augustyn – to warunek bycia dobrym księdzem i ojcem duchownym”. Sposób dorastania do ojcostwa wiąże się mocno z tym, czy wobec własnego ojca przyjmuje się postawę szacunku, czy pogardy i odrzucenia. Chłopak, który w domu rodzinnym zetknął się ze zdrowym modelem ojca, nie musi w życiu dorosłym ani walczyć z autorytetami, ani udowadniać własnej wartości, ani udawać, czy wciąż szukać winnych. Nie boi się brać odpowiedzialności za swoje zdanie i własne wybory. To głównie dzięki ojcu mógł „urodzić się” do swojej męskości. Wielu młodych ludzi, wchodząc w dorosłość, odcina się jednak od swoich korzeni, gdyż dom rodzinny bardziej lub mniej przepełnił ich bólem. Szczególnie często chcą zapomnieć o ojcach pijących, przemocowych, nieobecnych, gloryfikując przy tym matkę. Wybiórczo opowiadają o rodzicach i o faktach ze swojego życia. Nierzadko środowisko seminaryjne wspiera taką narrację o pobożnych matkach i ojcach, których nie ma co wspominać, i o Ojcu niebieskim, który ma ten brak wypełnić. Jednak odcinanie się od trudnych doświadczeń i czarno-białe widzenie rodziców często skutkuje albo odreagowaniem agresji, albo kompensacją braków poprzez szukanie w innych tatusia, albo wreszcie postawą pogardy do męskości w ogóle, w tym również własnej męskości. Droga rozwoju wiedzie przez zmierzenie się z całą prawdą, przez partnerską konfrontację, a w efekcie przez przebaczenie aż do uzdrowienia relacji lub przynajmniej uzdrowienia serca. Każde inne wyjście może prowadzić do niezdrowej walki z mężczyznami lub do chłopięcej wręcz uległości, a kiedyś do prowadzenia podwójnego życia. Autor bardzo mocno stwierdza, iż „trudno jest księdzu przyjąć synowską postawę wobec biskupa czy proboszcza, a jednocześnie postawę ojcowską wobec wiernych, którym posługuje, gdy jego konfliktowe relacje z własnym ojcem nie zostały rozeznane, uzdrowione i powierzone Bogu”. Wskazuje też na przydatność odniesienia się w trudnych sytuacjach do psychoterapii, podkreślając jednak służebną rolę psychologii wobec formacji duchowej i ludzkiej w seminarium i permanentnym rozwoju księdza. Wychowawca seminaryjny nie musi zastępować taty klerykowi, nie jest to ani konieczne, ani dobre, ale może towarzyszyć mu jako zintegrowany mężczyzna, który umie być i synem, i ojcem. Przykładem dobrego ojca i otwartego mówienia o synostwie i ojcostwie kapłańskim jest papież Franciszek, którego wypowiedzi do księży stanowią ostatnią część tej publikacji. Jest ona, w sumie, ogromną pomocą dla mężczyzn, którzy wybierają lub wybrali drogę kapłaństwa lub życia zakonnego, ale także dla wszystkich, którym nie jest obojętne, jakich będą mieli duchowych przewodników.

 

ar

 

 

 

 

 

KS. GRZEGORZ STRZELCZYK

Kościół a charyzmaty. Teoria, praktyka, kontrowersje

Wydawnictwo Emmanuel

Katowice 2013, ss. 96.

 

Kwestia charyzmatów w Kościele niejednokrotnie wywoływała spory i kontrowersje. Problemem nigdy nie była sama natura charyzmatów, lecz sposób, w jaki obchodzili się z nimi obdarowani. Ks. Strzelczyk odpowiada na trudne pytania o bezpieczne korzystanie z tych darów, o sposób łączenia ich z posłuszeństwem Kościołowi, przełożonym, o relację charyzmatów wobec słowa, liturgii, sakramentów. Książka powstała z odpowiedzi udzielanych przez autora członkom wspólnoty, w której posługiwał. Wskazuje on na potrzebę pewnego porządku, który „we wspólnotach zaczyna się w głowach ich liderów i członków”. W pierwszym dziale przystępnie tłumaczy za Soborem Watykańskim II – którego teksty są pierwszymi dokumentami Magisterium szerzej traktującymi o charyzmatach – oraz Katechizmem Kościoła Katolickiego, na czym polega istota i cel charyzmatów, kim jest ich Dawca, kim odbiorca, jak należy je przyjmować. Dwie następne części książki traktują o modlitwie charyzmatycznej i wstawienniczej. Autor przestrzega, że sam dar to jeszcze nie wszystko, chodzi o dobre jego spożytkowanie dla wspólnoty Kościoła. „Charyzmaty nadzwyczajne mogą być rzeczywistym wzbogaceniem modlitwy wspólnotowej, o ile będą wykorzystywane zgodnie z intencją Ducha Świętego – Dawcy.” Zazwyczaj dopiero swego rodzaju spowszednienie nadzwyczajności daru rodzi dobre owoce. Wspólnota jest wtedy na tyle przyzwyczajona do niezwykłości darów, że nie zwraca na to uwagi, a koncentruje się na celu, dla którego dar ów został dany. Cenne w lekturze są wyjaśnienia wybranych darów charyzmatycznych z ich szczegółowym opisem i wskazaniem zastosowania we wspólnocie. Ciekawość poznawcza z pewnością zostanie tu zaspokojona, ale głównym celem autora jest wskazanie w pierwszej kolejności liderom oraz członkom grup charyzmatycznych, że chodzi nie tyle o satysfakcję z posiadania charyzmatów i umiejętność ich rozróżniania, ile raczej o odpowiedzialność za te dary i Kościół, dla którego zostały dane i któremu mają służyć.

 

ank

 

 

 

 

 

RAOUL MANSELLI

Święty Franciszek z Asyżu. Editio maior

tłum. Magdalena Bilińska, Alicja Paleta

Wydawnictwo Bratni Zew

Kraków 2013, s. 462.

 

Jeden z największych znawców średniowiecza, włoski historyk zmarły przed 29 laty, z ogromną erudycją a jednocześnie prostym językiem przedstawia najbardziej znanego na świecie świętego. Manselli jako historyk zafascynowany postacią św. Franciszka ukazuje go w kontekście epoki, w ówczesnym środowisku, co pozwala zobaczyć w asyskim Biedaczynie zwykłego człowieka, a nie nieosiągalny ideał przedstawiany w niektórych biografiach. To ważne, skoro święty ten został wskazany dzisiejszemu Kościołowi i światu przez kard. Jorge Bergoglio, który przyjął imię Franciszka w dniu wyboru na Stolicę Piotrową. Manselli wyjaśnia, w jaki „sposób Franciszek starał się kłaść odpowiedni nacisk na duchowe zadanie, jakie bracia mniejsi mieli do wykonania w społeczeństwie”. Podkreślał głównie skutki dobrego przykładu; w nauczaniu i własną postawą namawiał braci do dawania świadectwa. Powracał wielokrotnie do kwestii pokoju – bracia mają głosić światu pokój jako coś bardzo pożądanego, ale przede wszystkim realizować to przesłanie we własnej wspólnocie. Umiłowanie ubóstwa rosło we Franciszku wraz z przyjmowanym słowem Boga. Słyszane słowo przemieniało Świętego, zbliżało i upodabniało do Chrystusa i Jego ubóstwa. Pomimo wielu cierpień fizycznych i duchowych Franciszek nie tracił ufności i pokoju ducha, zawsze całkowicie oddany Bogu, zakochany w Nim, miłujący bezwarunkowo Boga, ludzi, świat. Czy to rzeczywiście możliwe? Czytając studium Mansellego, z każdym rozdziałem można się przekonać, że tak; słuchając Papieża, trzeba przyznać, że tego nam, wierzącym, trzeba. Św. Franciszek nie ustawał w głoszeniu Ewangelii, z radosną ufnością oddając Bogu sprawę owoców tego głoszenia. Pewnie dlatego z wiarą powtarzał swoim braciom: „wielu jest członków diabła, którzy będą jeszcze uczniami Chrystusa”.

 

ank

 

 

 

 

 

KIKO ARGÜELLO

Kerygmat. Z ubogimi w barakach

Wydawnictwo Gaudium

Lublin 2013, ss. 144.

 

Ta cienka książeczka, poprzedzona wstępem prefekta Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, kard. A. Cañizaresa (na którego prośbę powstała jako pomoc dla Synodu Nowej Ewangelizacji), mimo niewielkiej objętości mieści w sobie dwie – najtrafniej chyba byłoby tak powiedzieć – katechezy. Pierwsza to ilustrowana archiwalnymi zdjęciami opowieść człowieka, który z nagradzanego malarza stał się naśladowcą Karola de Foucauld i w efekcie jednym z inicjatorów neokatechumenatu, czyli drogi powrotu do źródeł wiary, otwartej przede wszystkim na oddalonych od Kościoła. Dziś, znany jako Kiko, jeździ po świecie, zachęcając biskupów do zakładania seminariów misyjnych, odwiedzając rodziny w misji, organizując spotkania dla biskupów i marząc o tym, by wysłać do Chin 20 tys. księży. Można tę historię nazwać katechezą, bo traktuje ona przede wszystkim o Bogu, który działa w życiu człowieka, kiedy ten zgadza się pójść za Nim. Z bogatego i stojącego u progu kariery młodzieńca czyni najpierw towarzysza niedoli najuboższych, zamieszkujących baraki w dzielnicy nędzy, a potem niestrudzonego głosiciela Dobrej Nowiny wśród współczesnych ludzi niewidzących sensu istnienia. I to głoszenie stanowi drugą część książki: jest nią kerygmat „Trzej Aniołowie” ogłoszony przez Kiko w Opactwie św. Dominika z Sory podczas spotkania o nowej ewangelizacji. Znajdziemy tu także obraz misji, jaką Droga Neokatechumenalna ma we współczesnym świecie, oraz jej owoców: niezliczonych nawróceń, uzdrowionych, otwartych na życie rodzin, powołań misyjnych wśród młodych, rodzin i całych wspólnot. Ale najważniejszą część katechezy zajmuje sam kerygmat: „głupstwo przepowiadania”, przez które Bogu spodobało się zbawić świat (1 Kor 1,21). Kard. C. Schönborn wyznał w poprzedzającym je komentarzu: „W tej katechezie dotyka mnie fakt, że ona jasno pokazuje nam, także mnie osobiście, że bez osobistego nawrócenia nie mogę ewangelizować. Misjonarz musi najpierw sam być ewangelizowany. I to nigdy nie wydarza się «raz na zawsze»”. Niezwykła książka niezwykłego autora; okazja do spotkania z „Bożym szaleńcem”, autentycznym świadkiem miłości Boga. Jak pisze sam Kiko: „Prawda jest taka, że to wszystko nas przerasta i kiedy patrzę wstecz, na wszystkie dzieła Pana, jakie ze mną uczynił, wydają mi się one nie do wiary”.

 

ms

 

 

 

 

 

GIANFRANCO RAVASI

Ewangelie zmartwychwstałego Boga

tłum. Andrzej Wojnowski

Wydawnictwo SALWATOR

Kraków 2013, ss. 132.

 

Tajemnica paschalna Jezusa, Jego męka, śmierć i zmartwychwstanie to podstawa kerygmatu pierwotnego Kościoła, a zarazem esencja naszej wiary. Według kard. G. Ravasiego św. Paweł głosi Chrystusa, który „umarł za nasze grzechy zgodnie z Pismem, został pogrzebany i trzeciego dnia zmartwychwstał zgodnie z Pismem”. Ten zwięzły Pawłowy opis następnie rozwinięto w opowiadaniach o męce i zmartwychwstaniu Jezusa i umieszczono w czterech Ewangeliach. Występują w nim też poszczególne etapy składające się na mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, co wyraża się także w kolejnych rozdziałach książki. Opowiadanie zostało najpierw usytuowane w Jerozolimie. Autor podkreśla zarówno bogactwo chwały, jak i tragiczne momenty historii tego miasta. Miejsce to łączy nie tylko chrześcijan różnych wyznań, ale staje się religijnym centrum dla trzech wielkich religii monoteistycznych. Dalej refleksja podąża ku celebracji święta paschy i ukazuje wielość znaczeń i rytów paschalnych obecnych w różnych grupach religijnych. Odnosząc się do najważniejszej paschy, tej Jezusowej, opowiada jednocześnie o sześciu innych: nomadów, izraelskim exodusie, Samarytan, Żydów diaspory, chrześcijańskich liturgiach, a nawet o podobnym rycie arabskim. Po co ta różnorodność opisów? Mają one nie tyle nastawić czytelnika na zewnętrzne ryty, ile pozwolić, aby przylgnął on wewnętrznie do tego, co jest istotą celebracji paschalnej – do doświadczenia wyzwolenia, które przynosi Bóg. Męka Jezusa rozpoczyna się od pojmania, a zatem kolejne rozważania odnoszą się do postaci Judasza i jego interpretacji w pismach teologów, apokryfach i dziełach kultury. Proces Jezusa, droga krzyżowa są przedstawione z punktu widzenia obywatela starożytnego świata, wraz z odniesieniami do historii, archeologii, topografii. Jest tu również obecna teologiczna i duchowa refleksja nad tymi wydarzeniami. Pogrzeb Jezusa włączono w ówczesne zwyczaje grzebalne. Z tą jednak różnicą, iż Jezus mimo bycia skazańcem niespodziewanie otrzymał własny grób i został, dzięki zapobiegliwości Nikodema i Józefa z Arymatei, pochowany z wielkim szacunkiem. W końcu grób staje się pusty, a uczniowie zaczęli doświadczać przedziwnych spotkań ze zmartwychwstałym Panem. W książce jednoczą się historia i teologia, przestrzeń geograficzna i misterium. A wszystko – jak to bywa w publikacjach kard. Ravasiego – zostało wyrażone językiem prostym, przystępnym, lecz barwnym, z wieloma odniesieniami do różnych dzieł. Od historycznych i legendarnych począwszy, a skończywszy na literackiej i artystycznej spuściźnie 20 wieków chrześcijańskiej kultury. Ewangelia zawiera to, co stanowi sedno naszej wiary, co następnie podjęła długowiekowa refleksja teologów, historyków, artystów, filozofów i pisarzy. Choć dzieła te nie posiadają wartości pism natchnionych, mogą stanowić wielką pomoc w interpretacji Ewangelii. Taki był też zamysł autora niniejszej książki, który z wielką finezją wskazuje linie interpretacji Bożego słowa wypracowane przez wieki tradycji.

 

jp

 

 

 

 

 

GABRIELE KUBY

Globalna rewolucja seksualna. Likwidacja wolności w imię wolności

tłum. Dorota Jankowska, Janusz Serafin CSsR

Wydawnictwo Homo Dei

Kraków 2013, ss. 416.

 

Gabriele Kuby, prorok niechętnie przyjmowany we własnym kraju, działa naukowo, społecznie, wiele podróżuje, zabierając głos podczas różnych konferencji i spotkań. Niemiecka socjolog rzeczowo i z zaangażowaniem dzieli się swoją wiedzą jako osoba żyjąca w państwie, które zdążyło już, i to w niemałym zakresie, wcielić w życie rozmaite pomysły i postulaty z inspiracji gender. Sama nie ukrywa swojej przeszłości i tego, że właśnie w Kościele katolickim znalazła po wielu latach swoje miejsce. W książce, będącej swego rodzaju sumą jej badań, obnaża działania podejmowane przeciw rodzinie, wieloetapowe konstruowanie „nowej antropologii”, przytacza historię rewolucji seksualnej, jej oblicza i cele a także aplikacje, zatrzymując się najdłużej na jej genderowej odmianie. Wymienia agendy, instytuty, stowarzyszenia, które tym globalnym przeformatowaniem mniej lub bardziej oficjalnie się zajmują lub na rzecz którego lobbują, cytuje przykłady ideologizacji nauki, genderyzowania edukacji i sądownictwa, manipulacji dokonywanych na pojęciach i języku. Wrażenie robi wiele przytoczonych w książce szczegółów dotyczących zarówno mało znanych wytycznych, opracowanych przez różne międzynarodowe organizacje, jak np. Zasady z Yogyakarty z 2006 roku, jak i taktyki „marszu przez instytucje” oraz sposobów penalizacji osób opornych na gender mainstreaming itd. Autorka punkt po punkcie opisuje strategie i taktykę fundamentalnego przebudowywania społeczeństwa, „emancypacyjnej pedagogiki seksualnej”, kwestionowanie prostych danych biologicznych w imię ideologii szermującej postulatem równości płci oraz „wyrozumiałości” dla człowieka, który – chcąc być rzekomo wolnym – odbiera de facto wolność innym. Trudno w obliczu „totalitaryzmu w nowej szacie” ograniczać się do dialektycznych dyskusji, bagatelizować groźne zmiany w ustawodawstwie, przymykać oko na wprowadzane w życie ideologiczne postulaty. Poparta solidnymi danymi wiedza zaprezentowana w tej książce powinna przekładać się na adekwatne reakcje ludzi, odpowiedzialnych przecież za siebie i innych, zależnie od drogi swego powołania. Praca G. Kuby, obok publikacji rodzimych autorów (np. U. Kacprzak, P. Bortkiewicz TCHr, ks. D. Oko), prac Marguerite Peeters, prof. Roberto de Mattei oraz wydanej niedawno po polsku książki Michaela Jonesa Libido dominandi. Seks jako narzędzie kontroli społecznej, zasługuje na solidną lekturę i przyjęcie jej klarownego przesłania. „Tryumfy zła – zapewnia pod sam koniec książki Kuby – są zawsze tylko pierwszym stopniem do zwycięstwa dobra”.

 

af

 

 

 

 

 

NEAL LOZANO

Uwolnienie serca. Powrót starszego brata

tłum. Małgorzata Wójcik

Ośrodek Odnowy w Duchu Świętym

Łódź 2012, ss. 136.

 

Co by było, gdyby syn marnotrawny, wracając do domu, najpierw spotkał starszego brata zamiast miłosiernego ojca? N. Lozano – mąż, ojciec i dziadek, teolog, ewangelizator, wykładowca, współzałożyciel ekumenicznej wspólnoty – pozwala wejść w doświadczenie własne oraz wspólnoty, której jest liderem, by ukazać prawdę o tym, że każdy z nas, aby rzeczywiście pełnić wolę Ojca, musi się z takim starszym bratem w samym sobie zmierzyć. Postawa starszego brata często chowa się pod skrupulatnością, postępowaniem według prawa, które same w sobie są dobre, lecz często są tylko postawą bycia w porządku wobec przykazań, podczas gdy serce jest z dala od Boga. Zachowywanie przykazań nie zawsze idzie w parze z umiłowaniem ich Dawcy. Legalizm może sprawiać wrażenie rozwojowego, w wielu wspólnotach jest traktowany jako cnota, w końcu niejeden odnosi korzyści dzięki wprowadzeniu w życie pewnego porządku i dyscypliny. Człowiek może przyjąć pozy i zachowania wspólnoty, w której się znajduje, ale nie oznacza to, że w jego życiu da się dostrzec obecność Pana. Nie samo wypełnianie prawa, ale życie w Panu promieniuje na innych, czyni nas Jego wiarygodnymi świadkami. Często wpadamy w pułapkę chęci bycia we wszystkim doskonałym. Ciężko pracujemy, by wyzbyć się naszych słabości, czyli skłonności do grzechu, naszych krzyży, cierpień fizycznych, niedogodności życiowych, braku akceptacji drugiego człowieka lub trudnej okoliczności. Tymczasem właśnie te słabości pozwalają stanąć w prawdzie o sobie, że nic nie możemy bez Boga, że nie tyle liczą się nasze zmagania, ile Jego łaska, nie tyle nasze zasługi, ile Jego miłosierdzie. Bóg pozwala nam nieustannie i coraz głębiej wchodzić w relację z Nim samym, coraz bardziej uwalniać swoje serce, w końcu „szukanie królestwa Bożego jest celem całego życia”. Stawanie w prawdzie i uznawanie swoich słabości jest konieczne; „jesteśmy beznadziejnie słabi” i siła woli tu nic nie pomoże. Spotykający nas krzyż mówi nam o naszej słabości i o tym, że potrzebujemy Zbawiciela. Nawrócenie serca prowadzi do prawdziwej wolności, „jest obróceniem klucza w zamku, aby otworzyć drzwi prowadzące do życia”. Lozano przedstawia w książce także świadectwa wielu ludzi, którzy zwalczyli w sobie starszego brata lub którzy jako marnotrawni synowie spotkali w innych ludziach miłosierdzie Ojca (bezcenna opowieść o batonikach orzechowych).

 

ank

 

 

 

 

 

AUGUSTYN PELANOWSKI OSPPE

Zranione światło. Komentarze do Ewangelii św. Jana

Paganini, Kraków 2013, ss. 208.

 

Tylko Bóg może człowieka uwolnić od grzechu, jak też od wszelkiego zła ludzkiej egzystencji. Prawda Biblii ma więc charakter zbawczy. Bóg nieustannie chce ocalać, uzdrawiać, wybawiać swój lud, każdego człowieka. Książka o. Pelanowskiego to świeże i aktualne wgłębianie się w karty czwartej Ewangelii ukazujące Chrystusa działającego dzisiaj. Autor stawia Biblii trudne pytania religijne i egzystencjalne, ale też znajduje w niej głębokie odpowiedzi. Próbuje poruszyć, zmotywować i przywrócić do życia swoich czytelników. „Nie kocha się idei, ani dogmatu, tylko osobę, a żeby kochać, trzeba poznawać. Jeśli mówię, że znam, ale nużące jest dla mnie spożywanie wieczerzy eucharystycznej z Jezusem i nawet przez chwilę nie uświadamiam sobie, ile Go to wszystko kosztowało; albo modląc się, przestaję być świadomy i tego, co mówię, i tego do Kogo wypowiadam moje słowa, to czy ja w ogóle Go znam?”. Omawiając 6. rozdział Janowej Ewangelii autor podkreśla, że „Eucharystia jest wielką okazją dla ratowania swego istnienia przed rozpadem w grzechu. Zatem na zdobyciu tej Krwi dla własnego życia powinno nam zależeć bardziej niż na lekarstwie w dniach choroby”. Zauważa, że wszelkie życiowe zranienia, niepowodzenia, bolesne doświadczenia, cierpienia, trudne uczucia powinniśmy „ciągle otaczać masą perłową modlitwy do Jezusa, modlitwy z Miriam, gdyż jest Ona mistrzynią wewnętrznej przemiany bólu w szczęście. Trzeba tak długo to wszystko omadlać, aż w końcu to, co trudne, stanie się tym, co ułatwia zbawienie”. W interpretacjach poszczególnych perykop o. Pelanowski skupia się nie tyle na egzegezie, ile raczej na ich duchowym wymiarze. Nie jest to więc komentarz biblijny w tradycyjnym rozumieniu. Niemniej w znakomity sposób uwydatnia centralne orędzie tekstów biblijnych, które „jest orędziem religijnym, apelem do nawrócenia i dobrą nowiną zbawienia, zdolną przekształcić każdą osobę i całą społeczność ludzką, wprowadzając ją w komunię Bożą” (Jan Paweł II). Nasze życie musi być prawdziwe. „Nie chodzi o to, by udawać przed ludźmi, że jesteśmy pobożni, to nie działa w niebie! Chodzi o to, by nawet za zamkniętymi drzwiami być najintymniej zjednoczonym z Chrystusem.”

 

tk

 

 

 

 

 

GRZEGORZ GÓRNY

Ludzie z Doliny Śmierci

Wydawnictwo AA s.c.

Kraków 2013, ss. 224.

 

13 felietonów z Doliny Śmierci – relacji, spotkań, wywiadów z ludźmi żyjącymi, w różnym czasie i miejscu, pod jarzmem realnego komunizmu. Jedni kolaborują z totalitaryzmem, stają się jego piewcami, propagatorami, inicjatorami zbrodniczych działań. Inni pozostają wierni Bogu, człowiekowi, wolności. Wszystkie te historie, także ich poboczne wątki wskazują na dwie istotne sprawy: nad wszystkim czuwa Boża opatrzność, a człowiek zawsze ma prawo wyboru opowiedzenia się po stronie dobra lub zła. Ludzie, którzy nie dali się złamać systemowi, wrogości, którzy odrzucili nienawiść, przemoc i chęć zemsty, są przekonani o tym, że prowadzi ich Bóg. Ci bohaterowie Górnego nie lękają się mimo czerwonej nocy komunizmu, braku wsparcia ludzi, zdrady, osamotnienia, prześladowań czy fizycznego kalectwa, ufność pokładając w Bogu: „Bo Bóg (...) jest bardzo konkretny i zawsze wkracza w historię człowieka w dokładnie określonym czasie”. I nie są to puste deklaracje, lecz życiowa postawa. Natomiast postacie zaangażowane w totalitarną machinę często, mimo bezgranicznego oddania jej swoich talentów, także za cenę sprzedania swojej rodziny, przyjaciół, sumienia, stają się również jej największymi ofiarami – tracą wolność wewnętrzną. Dramatyzm opisanych kolei życia wynika z dokonanych wyborów. Okoliczności, w jakich człowiek się znajdzie, są mu narzucone, ale wybór tego, jak się w nich zachowa, należy do niego samego. I nikt nie mówi, że chodzi o wybory łatwe i wygodne. Czy bowiem łatwo ratować życie swemu oprawcy (Iwan Korszyński)? Czy łatwo być muzułmaninem, na którego gniewa się rodzina, bo wzywa ją do porzucenia chęci zemsty; który o kulach idzie na katolicką pielgrzymkę, by na Jasnej Górze doznać uzdrowienia (Zuk Karol Spanca)? Czy łatwo być biskupem, służąc ludziom donoszącym na swego pasterza do UB i mieszkając w ubogiej wiejskiej chatce (bp Jan Purwiński)? Czy łatwo być apostołem życia, jeśli wcześniej zabiło się kilkadziesiąt tysięcy dzieci (Stojan Adašević)? Czy łatwo pozostać wiernym Kościołowi, jeśli sami biskupi kolaborują z oprawcami wiernych (kard. József Mindszenty, György Bulányi)? Czy łatwo być apostołem wielkich spraw i pokornie pozostać w ukryciu (Helena Majewska), cudownie ocalałym świadkiem masowych zbrodni (Rachela Margolis) i głosicielem prawdy mimo jedynej słusznej racji (Malcolm Muggeridge)? Na pewno nie, ale jest to możliwe. Historia przestawionych w felietonach osób pokazuje jasno, bez zbędnego moralizowania i łopatologicznego wykładania – jest to wybór z pewnością lepszy niż służba złu. Czy naprawdę trzeba trwać w służbie zbrodniczego systemu czy nienawiści, przemocy, kłamstwa, choćby najpiękniej przedstawianych, usprawiedliwianych i ulukrowanych (Michaił Kolcow, János Kádár, Wasyl Kuk, Dżambuł Dżabajew, Gegam Agajanian)? Lektura wstrząsająca, a przede wszystkim pouczająca – wolność, czyste sumienie i służba dobru to wartości większe niż życie, zdrowie, powodzenie, kariera.

 

ank

 

 

STANISŁAW GRYGIEL

Na ścieżkach prawdy. Rozmawiając z Janem Pawłem II

Flos Carmeli, Poznań 2013, ss. 256.

 

Książka jest poszerzonym zapisem wykładów, jakie autor w marcu ubiegłego roku wygłosił w Waszyngtonie. Przedstawia styl myślenia Jana Pawła II, sposób wnioskowania i praktyczne tego owoce. Daje go poznać jako nauczyciela, filozofa, teologa, promotora, towarzysza wędrówek, dobrego mówcę, przewodnika po meandrach myślenia, polityka, prekursora głoszenia w Kościele nauki o mężczyźnie i kobiecie i ich seksualności, obrońcy człowieka, tytana modlitwy i pracy, pokornego księdza. Autor zauważa niezwykłość jego ludzkiej i kapłańskiej formacji. Raz rozpoczęta, nie dochodzi na ziemi nigdy do końca, wciąż stawia wymóg rozwoju osoby, każe nieustannie podejmować wysiłek trwania, wierności, odwagi. S. Grygiel wskazuje trzech biskupów, którzy wywarli ogromny wpływ na Wojtyłę-Jana Pawła II. Są to: św. Stanisław, kard. Sapieha i bp Jan Pietraszko. Dali przyszłemu papieżowi przykład niezachwianej i jasnej postawy niekłaniania się złu, a przy tym mocnej teologii. To właśnie teologia pozwoliła Wojtyle poukładać wszystko – wiedzę, doświadczenia, myśli – na właściwym miejscu. Prof. Grygiel zauważa, że myślenie Wojtyły było mistycznie egzystencjalne, był on zanurzony w „tu i teraz”. Na dodatek był skoncentrowany na człowieku, ale był to Boży antropocentryzm, mocno świadomy przemijania człowieka i jego ostatecznego celu. Jan Paweł II sprzeciwił się negacji Chrystusa w życiu człowieka, w kulturze, w życiu społecznym i politycznym. To prowadzi nieuchronnie do niszczenia osoby. Stąd jego stanowczy apel: „Człowiek nie może żyć w negacji Chrystusa i człowieka!”. Przez pryzmat Chrystusa i człowieka postrzegał także politykę, widząc ją jako sztukę rządzenia, która jest wydarzeniem duchowym. W związku z tym głosił nie politykowanie, ale praktykowanie prawa miłości. „Mocą osobowej godności człowiek jest większy od państwa (...). Dlatego państwo jest dla człowieka i dla jego godności”. W podejściu do studentów był nietuzinkowy. Interesowała go nie tyle erudycja ucznia, ile przede wszystkim jego myślenie rodzące się w doświadczeniu własnej osoby, próbujące zrozumieć siebie i wypowiedzieć. Nie stawiał się ponad uczniów, prowadził ich do źródła wiedzy i prawdy, i wraz z nimi pokornie z niego czerpał. Autor książki wspomina, jak nawiązywane spontanicznie rozmowy „o problemach związanych z aspektami instytucjonalnymi Kościoła, o komunistycznym reżymie” przerywała cicha modlitwa, która przemieniała myślenie, dodawała nadziei, uczyła wsłuchiwać się w Słowo. „Czuwając nad człowiekiem, Jan Paweł II wiernie rozmawiał z Bogiem.” Grygiel widział go jako przenikniętego modlitwą, modlącego się nawet wtedy, gdy nie wypowiadał słów modlitwy; widział go jako „białą bryłę modlitwy”. Święty papież był pełen spokoju, w jego postawie wyczuwało się pewność, że Bóg ze swoją łaską jest przy człowieku, trzeba tylko modlić się, czuwać, aby umieć przyjąć w odpowiedniej chwili Jego dar.

 

ank

 

 

 

 

 

 

HENRI DE LUBAC

Medytacje o Kościele

tłum. Izabela Białkowska-Cichoń

seria: Myśl Teologiczna

WAM, Kraków 2012, s. 324.

 

Nie jest to lektura łatwa, wymaga szczególnej uwagi. Teksty skłaniają do medytacji nad pełną tajemnic i paradoksów naturą Kościoła oraz zmuszają do pogłębionej refleksji nad swoim zaangażowaniem w jego wspólnotę. Autor prowokuje do zrobienia rachunku sumienia z zachowań wobec Kościoła, który pokazuje przede wszystkim w kategorii Matki. Nie jest to zatem jedynie instytucja, w której trzeba się wykazywać efektownymi akcjami. De Lubac przestrzega przed pułapką duszpasterstwa nastawionego na duże wyniki, ale też przed pokusą nicnierobienia pod pretekstem, że Bóg wszystko sam może zdziałać. Skomplikowana bosko-ludzka struktura Kościoła jest swoistą kontynuacją tajemnicy wcielenia. Ze swoimi wadami i zaletami, ze świętością i grzesznością członkowie Kościoła tworzą wspólnotę dzieci i uczniów. Nikt z wierzących nie jest zwolniony od dbania o jedność tej wspólnoty. Teolog wskazuje na konieczność postawy pokory wobec Matki, która jest też Nauczycielką, zwłaszcza że niesie depozyt objawienia. Pokory wymagają także różne przeciwności spotykające wspólnotę i poszczególnych jej członków. Walka o dobro Kościoła zaczyna się na drodze wierności. Autor wie dokładnie, o czym mówi. Sam doświadczył na skutek nieporozumień wielu głosów krytyki w Kościele, wraz z zakazem nauczania (w 1950 roku), a pomimo to pozostał wierny i pokorny. Medytacje ukazały się cztery lata później jako owoc wielkiej miłości do Chrystusa i Kościoła. De Lubac twierdzi, że choćby jednak zabrakło wierności i pokory wśród ochrzczonych, nie zmienia to natury Kościoła. „Żadna z naszych niewierności nie przeszkadza mu pozostawać” sobą i realizować swój cel: „Kościół zapoczątkowuje w czasie wielką wieczną Liturgię i skierowuje do wszystkich swym potężnym, niemożliwym do stłumienia głosem wielkie, wyzwalające zaproszenie”, by wielbić Trójjedynego Boga.

 

ank

 

 

 

 

 

JÓZEF AUGUSTYN SJ

Kapłańskie ojcostwo. Rozważania dla kleryków, ich rodziców i wychowawców oraz dla księży

WAM, Kraków 2013, ss. 104.

 

O tym, że kapłan ma być duchowym ojcem, napisano już wiele. W tej książeczce jednak więcej jest o byciu synem niż ojcem. „Być dobrym synem – twierdzi o. J. Augustyn – to warunek bycia dobrym księdzem i ojcem duchownym”. Sposób dorastania do ojcostwa wiąże się mocno z tym, czy wobec własnego ojca przyjmuje się postawę szacunku, czy pogardy i odrzucenia. Chłopak, który w domu rodzinnym zetknął się ze zdrowym modelem ojca, nie musi w życiu dorosłym ani walczyć z autorytetami, ani udowadniać własnej wartości, ani udawać, czy wciąż szukać winnych. Nie boi się brać odpowiedzialności za swoje zdanie i własne wybory. To głównie dzięki ojcu mógł „urodzić się” do swojej męskości. Wielu młodych ludzi, wchodząc w dorosłość, odcina się jednak od swoich korzeni, gdyż dom rodzinny bardziej lub mniej przepełnił ich bólem. Szczególnie często chcą zapomnieć o ojcach pijących, przemocowych, nieobecnych, gloryfikując przy tym matkę. Wybiórczo opowiadają o rodzicach i o faktach ze swojego życia. Nierzadko środowisko seminaryjne wspiera taką narrację o pobożnych matkach i ojcach, których nie ma co wspominać, i o Ojcu niebieskim, który ma ten brak wypełnić. Jednak odcinanie się od trudnych doświadczeń i czarno-białe widzenie rodziców często skutkuje albo odreagowaniem agresji, albo kompensacją braków poprzez szukanie w innych tatusia, albo wreszcie postawą pogardy do męskości w ogóle, w tym również własnej męskości. Droga rozwoju wiedzie przez zmierzenie się z całą prawdą, przez partnerską konfrontację, a w efekcie przez przebaczenie aż do uzdrowienia relacji lub przynajmniej uzdrowienia serca. Każde inne wyjście może prowadzić do niezdrowej walki z mężczyznami lub do chłopięcej wręcz uległości, a kiedyś do prowadzenia podwójnego życia. Autor bardzo mocno stwierdza, iż „trudno jest księdzu przyjąć synowską postawę wobec biskupa czy proboszcza, a jednocześnie postawę ojcowską wobec wiernych, którym posługuje, gdy jego konfliktowe relacje z własnym ojcem nie zostały rozeznane, uzdrowione i powierzone Bogu”. Wskazuje też na przydatność odniesienia się w trudnych sytuacjach do psychoterapii, podkreślając jednak służebną rolę psychologii wobec formacji duchowej i ludzkiej w seminarium i permanentnym rozwoju księdza. Wychowawca seminaryjny nie musi zastępować taty klerykowi, nie jest to ani konieczne, ani dobre, ale może towarzyszyć mu jako zintegrowany mężczyzna, który umie być i synem, i ojcem. Przykładem dobrego ojca i otwartego mówienia o synostwie i ojcostwie kapłańskim jest papież Franciszek, którego wypowiedzi do księży stanowią ostatnią część tej publikacji. Jest ona, w sumie, ogromną pomocą dla mężczyzn, którzy wybierają lub wybrali drogę kapłaństwa lub życia zakonnego, ale także dla wszystkich, którym nie jest obojętne, jakich będą mieli duchowych przewodników.

 

ar

 

 

 

 

 

KS. GRZEGORZ STRZELCZYK

Kościół a charyzmaty. Teoria, praktyka, kontrowersje

Wydawnictwo Emmanuel

Katowice 2013, ss. 96.

 

Kwestia charyzmatów w Kościele niejednokrotnie wywoływała spory i kontrowersje. Problemem nigdy nie była sama natura charyzmatów, lecz sposób, w jaki obchodzili się z nimi obdarowani. Ks. Strzelczyk odpowiada na trudne pytania o bezpieczne korzystanie z tych darów, o sposób łączenia ich z posłuszeństwem Kościołowi, przełożonym, o relację charyzmatów wobec słowa, liturgii, sakramentów. Książka powstała z odpowiedzi udzielanych przez autora członkom wspólnoty, w której posługiwał. Wskazuje on na potrzebę pewnego porządku, który „we wspólnotach zaczyna się w głowach ich liderów i członków”. W pierwszym dziale przystępnie tłumaczy za Soborem Watykańskim II – którego teksty są pierwszymi dokumentami Magisterium szerzej traktującymi o charyzmatach – oraz Katechizmem Kościoła Katolickiego, na czym polega istota i cel charyzmatów, kim jest ich Dawca, kim odbiorca, jak należy je przyjmować. Dwie następne części książki traktują o modlitwie charyzmatycznej i wstawienniczej. Autor przestrzega, że sam dar to jeszcze nie wszystko, chodzi o dobre jego spożytkowanie dla wspólnoty Kościoła. „Charyzmaty nadzwyczajne mogą być rzeczywistym wzbogaceniem modlitwy wspólnotowej, o ile będą wykorzystywane zgodnie z intencją Ducha Świętego – Dawcy.” Zazwyczaj dopiero swego rodzaju spowszednienie nadzwyczajności daru rodzi dobre owoce. Wspólnota jest wtedy na tyle przyzwyczajona do niezwykłości darów, że nie zwraca na to uwagi, a koncentruje się na celu, dla którego dar ów został dany. Cenne w lekturze są wyjaśnienia wybranych darów charyzmatycznych z ich szczegółowym opisem i wskazaniem zastosowania we wspólnocie. Ciekawość poznawcza z pewnością zostanie tu zaspokojona, ale głównym celem autora jest wskazanie w pierwszej kolejności liderom oraz członkom grup charyzmatycznych, że chodzi nie tyle o satysfakcję z posiadania charyzmatów i umiejętność ich rozróżniania, ile raczej o odpowiedzialność za te dary i Kościół, dla którego zostały dane i któremu mają służyć.

 

ank

 

 

 

 

 

RAOUL MANSELLI

Święty Franciszek z Asyżu. Editio maior

tłum. Magdalena Bilińska, Alicja Paleta

Wydawnictwo Bratni Zew

Kraków 2013, s. 462.

 

Jeden z największych znawców średniowiecza, włoski historyk zmarły przed 29 laty, z ogromną erudycją a jednocześnie prostym językiem przedstawia najbardziej znanego na świecie świętego. Manselli jako historyk zafascynowany postacią św. Franciszka ukazuje go w kontekście epoki, w ówczesnym środowisku, co pozwala zobaczyć w asyskim Biedaczynie zwykłego człowieka, a nie nieosiągalny ideał przedstawiany w niektórych biografiach. To ważne, skoro święty ten został wskazany dzisiejszemu Kościołowi i światu przez kard. Jorge Bergoglio, który przyjął imię Franciszka w dniu wyboru na Stolicę Piotrową. Manselli wyjaśnia, w jaki „sposób Franciszek starał się kłaść odpowiedni nacisk na duchowe zadanie, jakie bracia mniejsi mieli do wykonania w społeczeństwie”. Podkreślał głównie skutki dobrego przykładu; w nauczaniu i własną postawą namawiał braci do dawania świadectwa. Powracał wielokrotnie do kwestii pokoju – bracia mają głosić światu pokój jako coś bardzo pożądanego, ale przede wszystkim realizować to przesłanie we własnej wspólnocie. Umiłowanie ubóstwa rosło we Franciszku wraz z przyjmowanym słowem Boga. Słyszane słowo przemieniało Świętego, zbliżało i upodabniało do Chrystusa i Jego ubóstwa. Pomimo wielu cierpień fizycznych i duchowych Franciszek nie tracił ufności i pokoju ducha, zawsze całkowicie oddany Bogu, zakochany w Nim, miłujący bezwarunkowo Boga, ludzi, świat. Czy to rzeczywiście możliwe? Czytając studium Mansellego, z każdym rozdziałem można się przekonać, że tak; słuchając Papieża, trzeba przyznać, że tego nam, wierzącym, trzeba. Św. Franciszek nie ustawał w głoszeniu Ewangelii, z radosną ufnością oddając Bogu sprawę owoców tego głoszenia. Pewnie dlatego z wiarą powtarzał swoim braciom: „wielu jest członków diabła, którzy będą jeszcze uczniami Chrystusa”.

 

ank

 

 

 

 

 

KIKO ARGÜELLO

Kerygmat. Z ubogimi w barakach

Wydawnictwo Gaudium

Lublin 2013, ss. 144.

 

Ta cienka książeczka, poprzedzona wstępem prefekta Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, kard. A. Cañizaresa (na którego prośbę powstała jako pomoc dla Synodu Nowej Ewangelizacji), mimo niewielkiej objętości mieści w sobie dwie – najtrafniej chyba byłoby tak powiedzieć – katechezy. Pierwsza to ilustrowana archiwalnymi zdjęciami opowieść człowieka, który z nagradzanego malarza stał się naśladowcą Karola de Foucauld i w efekcie jednym z inicjatorów neokatechumenatu, czyli drogi powrotu do źródeł wiary, otwartej przede wszystkim na oddalonych od Kościoła. Dziś, znany jako Kiko, jeździ po świecie, zachęcając biskupów do zakładania seminariów misyjnych, odwiedzając rodziny w misji, organizując spotkania dla biskupów i marząc o tym, by wysłać do Chin 20 tys. księży. Można tę historię nazwać katechezą, bo traktuje ona przede wszystkim o Bogu, który działa w życiu człowieka, kiedy ten zgadza się pójść za Nim. Z bogatego i stojącego u progu kariery młodzieńca czyni najpierw towarzysza niedoli najuboższych, zamieszkujących baraki w dzielnicy nędzy, a potem niestrudzonego głosiciela Dobrej Nowiny wśród współczesnych ludzi niewidzących sensu istnienia. I to głoszenie stanowi drugą część książki: jest nią kerygmat „Trzej Aniołowie” ogłoszony przez Kiko w Opactwie św. Dominika z Sory podczas spotkania o nowej ewangelizacji. Znajdziemy tu także obraz misji, jaką Droga Neokatechumenalna ma we współczesnym świecie, oraz jej owoców: niezliczonych nawróceń, uzdrowionych, otwartych na życie rodzin, powołań misyjnych wśród młodych, rodzin i całych wspólnot. Ale najważniejszą część katechezy zajmuje sam kerygmat: „głupstwo przepowiadania”, przez które Bogu spodobało się zbawić świat (1 Kor 1,21). Kard. C. Schönborn wyznał w poprzedzającym je komentarzu: „W tej katechezie dotyka mnie fakt, że ona jasno pokazuje nam, także mnie osobiście, że bez osobistego nawrócenia nie mogę ewangelizować. Misjonarz musi najpierw sam być ewangelizowany. I to nigdy nie wydarza się «raz na zawsze»”. Niezwykła książka niezwykłego autora; okazja do spotkania z „Bożym szaleńcem”, autentycznym świadkiem miłości Boga. Jak pisze sam Kiko: „Prawda jest taka, że to wszystko nas przerasta i kiedy patrzę wstecz, na wszystkie dzieła Pana, jakie ze mną uczynił, wydają mi się one nie do wiary”.

 

ms

 

 

 

 

 

GIANFRANCO RAVASI

Ewangelie zmartwychwstałego Boga

tłum. Andrzej Wojnowski

Wydawnictwo SALWATOR

Kraków 2013, ss. 132.

 

Tajemnica paschalna Jezusa, Jego męka, śmierć i zmartwychwstanie to podstawa kerygmatu pierwotnego Kościoła, a zarazem esencja naszej wiary. Według kard. G. Ravasiego św. Paweł głosi Chrystusa, który „umarł za nasze grzechy zgodnie z Pismem, został pogrzebany i trzeciego dnia zmartwychwstał zgodnie z Pismem”. Ten zwięzły Pawłowy opis następnie rozwinięto w opowiadaniach o męce i zmartwychwstaniu Jezusa i umieszczono w czterech Ewangeliach. Występują w nim też poszczególne etapy składające się na mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, co wyraża się także w kolejnych rozdziałach książki. Opowiadanie zostało najpierw usytuowane w Jerozolimie. Autor podkreśla zarówno bogactwo chwały, jak i tragiczne momenty historii tego miasta. Miejsce to łączy nie tylko chrześcijan różnych wyznań, ale staje się religijnym centrum dla trzech wielkich religii monoteistycznych. Dalej refleksja podąża ku celebracji święta paschy i ukazuje wielość znaczeń i rytów paschalnych obecnych w różnych grupach religijnych. Odnosząc się do najważniejszej paschy, tej Jezusowej, opowiada jednocześnie o sześciu innych: nomadów, izraelskim exodusie, Samarytan, Żydów diaspory, chrześcijańskich liturgiach, a nawet o podobnym rycie arabskim. Po co ta różnorodność opisów? Mają one nie tyle nastawić czytelnika na zewnętrzne ryty, ile pozwolić, aby przylgnął on wewnętrznie do tego, co jest istotą celebracji paschalnej – do doświadczenia wyzwolenia, które przynosi Bóg. Męka Jezusa rozpoczyna się od pojmania, a zatem kolejne rozważania odnoszą się do postaci Judasza i jego interpretacji w pismach teologów, apokryfach i dziełach kultury. Proces Jezusa, droga krzyżowa są przedstawione z punktu widzenia obywatela starożytnego świata, wraz z odniesieniami do historii, archeologii, topografii. Jest tu również obecna teologiczna i duchowa refleksja nad tymi wydarzeniami. Pogrzeb Jezusa włączono w ówczesne zwyczaje grzebalne. Z tą jednak różnicą, iż Jezus mimo bycia skazańcem niespodziewanie otrzymał własny grób i został, dzięki zapobiegliwości Nikodema i Józefa z Arymatei, pochowany z wielkim szacunkiem. W końcu grób staje się pusty, a uczniowie zaczęli doświadczać przedziwnych spotkań ze zmartwychwstałym Panem. W książce jednoczą się historia i teologia, przestrzeń geograficzna i misterium. A wszystko – jak to bywa w publikacjach kard. Ravasiego – zostało wyrażone językiem prostym, przystępnym, lecz barwnym, z wieloma odniesieniami do różnych dzieł. Od historycznych i legendarnych począwszy, a skończywszy na literackiej i artystycznej spuściźnie 20 wieków chrześcijańskiej kultury. Ewangelia zawiera to, co stanowi sedno naszej wiary, co następnie podjęła długowiekowa refleksja teologów, historyków, artystów, filozofów i pisarzy. Choć dzieła te nie posiadają wartości pism natchnionych, mogą stanowić wielką pomoc w interpretacji Ewangelii. Taki był też zamysł autora niniejszej książki, który z wielką finezją wskazuje linie interpretacji Bożego słowa wypracowane przez wieki tradycji.

 

jp

 

 

 

 

 

GABRIELE KUBY

Globalna rewolucja seksualna. Likwidacja wolności w imię wolności

tłum. Dorota Jankowska, Janusz Serafin CSsR

Wydawnictwo Homo Dei

Kraków 2013, ss. 416.

 

Gabriele Kuby, prorok niechętnie przyjmowany we własnym kraju, działa naukowo, społecznie, wiele podróżuje, zabierając głos podczas różnych konferencji i spotkań. Niemiecka socjolog rzeczowo i z zaangażowaniem dzieli się swoją wiedzą jako osoba żyjąca w państwie, które zdążyło już, i to w niemałym zakresie, wcielić w życie rozmaite pomysły i postulaty z inspiracji gender. Sama nie ukrywa swojej przeszłości i tego, że właśnie w Kościele katolickim znalazła po wielu latach swoje miejsce. W książce, będącej swego rodzaju sumą jej badań, obnaża działania podejmowane przeciw rodzinie, wieloetapowe konstruowanie „nowej antropologii”, przytacza historię rewolucji seksualnej, jej oblicza i cele a także aplikacje, zatrzymując się najdłużej na jej genderowej odmianie. Wymienia agendy, instytuty, stowarzyszenia, które tym globalnym przeformatowaniem mniej lub bardziej oficjalnie się zajmują lub na rzecz którego lobbują, cytuje przykłady ideologizacji nauki, genderyzowania edukacji i sądownictwa, manipulacji dokonywanych na pojęciach i języku. Wrażenie robi wiele przytoczonych w książce szczegółów dotyczących zarówno mało znanych wytycznych, opracowanych przez różne międzynarodowe organizacje, jak np. Zasady z Yogyakarty z 2006 roku, jak i taktyki „marszu przez instytucje” oraz sposobów penalizacji osób opornych na gender mainstreaming itd. Autorka punkt po punkcie opisuje strategie i taktykę fundamentalnego przebudowywania społeczeństwa, „emancypacyjnej pedagogiki seksualnej”, kwestionowanie prostych danych biologicznych w imię ideologii szermującej postulatem równości płci oraz „wyrozumiałości” dla człowieka, który – chcąc być rzekomo wolnym – odbiera de facto wolność innym. Trudno w obliczu „totalitaryzmu w nowej szacie” ograniczać się do dialektycznych dyskusji, bagatelizować groźne zmiany w ustawodawstwie, przymykać oko na wprowadzane w życie ideologiczne postulaty. Poparta solidnymi danymi wiedza zaprezentowana w tej książce powinna przekładać się na adekwatne reakcje ludzi, odpowiedzialnych przecież za siebie i innych, zależnie od drogi swego powołania. Praca G. Kuby, obok publikacji rodzimych autorów (np. U. Kacprzak, P. Bortkiewicz TCHr, ks. D. Oko), prac Marguerite Peeters, prof. Roberto de Mattei oraz wydanej niedawno po polsku książki Michaela Jonesa Libido dominandi. Seks jako narzędzie kontroli społecznej, zasługuje na solidną lekturę i przyjęcie jej klarownego przesłania. „Tryumfy zła – zapewnia pod sam koniec książki Kuby – są zawsze tylko pierwszym stopniem do zwycięstwa dobra”.

 

af

 

 

 

 

 

NEAL LOZANO

Uwolnienie serca. Powrót starszego brata

tłum. Małgorzata Wójcik

Ośrodek Odnowy w Duchu Świętym

Łódź 2012, ss. 136.

 

Co by było, gdyby syn marnotrawny, wracając do domu, najpierw spotkał starszego brata zamiast miłosiernego ojca? N. Lozano – mąż, ojciec i dziadek, teolog, ewangelizator, wykładowca, współzałożyciel ekumenicznej wspólnoty – pozwala wejść w doświadczenie własne oraz wspólnoty, której jest liderem, by ukazać prawdę o tym, że każdy z nas, aby rzeczywiście pełnić wolę Ojca, musi się z takim starszym bratem w samym sobie zmierzyć. Postawa starszego brata często chowa się pod skrupulatnością, postępowaniem według prawa, które same w sobie są dobre, lecz często są tylko postawą bycia w porządku wobec przykazań, podczas gdy serce jest z dala od Boga. Zachowywanie przykazań nie zawsze idzie w parze z umiłowaniem ich Dawcy. Legalizm może sprawiać wrażenie rozwojowego, w wielu wspólnotach jest traktowany jako cnota, w końcu niejeden odnosi korzyści dzięki wprowadzeniu w życie pewnego porządku i dyscypliny. Człowiek może przyjąć pozy i zachowania wspólnoty, w której się znajduje, ale nie oznacza to, że w jego życiu da się dostrzec obecność Pana. Nie samo wypełnianie prawa, ale życie w Panu promieniuje na innych, czyni nas Jego wiarygodnymi świadkami. Często wpadamy w pułapkę chęci bycia we wszystkim doskonałym. Ciężko pracujemy, by wyzbyć się naszych słabości, czyli skłonności do grzechu, naszych krzyży, cierpień fizycznych, niedogodności życiowych, braku akceptacji drugiego człowieka lub trudnej okoliczności. Tymczasem właśnie te słabości pozwalają stanąć w prawdzie o sobie, że nic nie możemy bez Boga, że nie tyle liczą się nasze zmagania, ile Jego łaska, nie tyle nasze zasługi, ile Jego miłosierdzie. Bóg pozwala nam nieustannie i coraz głębiej wchodzić w relację z Nim samym, coraz bardziej uwalniać swoje serce, w końcu „szukanie królestwa Bożego jest celem całego życia”. Stawanie w prawdzie i uznawanie swoich słabości jest konieczne; „jesteśmy beznadziejnie słabi” i siła woli tu nic nie pomoże. Spotykający nas krzyż mówi nam o naszej słabości i o tym, że potrzebujemy Zbawiciela. Nawrócenie serca prowadzi do prawdziwej wolności, „jest obróceniem klucza w zamku, aby otworzyć drzwi prowadzące do życia”. Lozano przedstawia w książce także świadectwa wielu ludzi, którzy zwalczyli w sobie starszego brata lub którzy jako marnotrawni synowie spotkali w innych ludziach miłosierdzie Ojca (bezcenna opowieść o batonikach orzechowych).

 

ank

 

 

 

 

 

AUGUSTYN PELANOWSKI OSPPE

Zranione światło. Komentarze do Ewangelii św. Jana

Paganini, Kraków 2013, ss. 208.

 

Tylko Bóg może człowieka uwolnić od grzechu, jak też od wszelkiego zła ludzkiej egzystencji. Prawda Biblii ma więc charakter zbawczy. Bóg nieustannie chce ocalać, uzdrawiać, wybawiać swój lud, każdego człowieka. Książka o. Pelanowskiego to świeże i aktualne wgłębianie się w karty czwartej Ewangelii ukazujące Chrystusa działającego dzisiaj. Autor stawia Biblii trudne pytania religijne i egzystencjalne, ale też znajduje w niej głębokie odpowiedzi. Próbuje poruszyć, zmotywować i przywrócić do życia swoich czytelników. „Nie kocha się idei, ani dogmatu, tylko osobę, a żeby kochać, trzeba poznawać. Jeśli mówię, że znam, ale nużące jest dla mnie spożywanie wieczerzy eucharystycznej z Jezusem i nawet przez chwilę nie uświadamiam sobie, ile Go to wszystko kosztowało; albo modląc się, przestaję być świadomy i tego, co mówię, i tego do Kogo wypowiadam moje słowa, to czy ja w ogóle Go znam?”. Omawiając 6. rozdział Janowej Ewangelii autor podkreśla, że „Eucharystia jest wielką okazją dla ratowania swego istnienia przed rozpadem w grzechu. Zatem na zdobyciu tej Krwi dla własnego życia powinno nam zależeć bardziej niż na lekarstwie w dniach choroby”. Zauważa, że wszelkie życiowe zranienia, niepowodzenia, bolesne doświadczenia, cierpienia, trudne uczucia powinniśmy „ciągle otaczać masą perłową modlitwy do Jezusa, modlitwy z Miriam, gdyż jest Ona mistrzynią wewnętrznej przemiany bólu w szczęście. Trzeba tak długo to wszystko omadlać, aż w końcu to, co trudne, stanie się tym, co ułatwia zbawienie”. W interpretacjach poszczególnych perykop o. Pelanowski skupia się nie tyle na egzegezie, ile raczej na ich duchowym wymiarze. Nie jest to więc komentarz biblijny w tradycyjnym rozumieniu. Niemniej w znakomity sposób uwydatnia centralne orędzie tekstów biblijnych, które „jest orędziem religijnym, apelem do nawrócenia i dobrą nowiną zbawienia, zdolną przekształcić każdą osobę i całą społeczność ludzką, wprowadzając ją w komunię Bożą” (Jan Paweł II). Nasze życie musi być prawdziwe. „Nie chodzi o to, by udawać przed ludźmi, że jesteśmy pobożni, to nie działa w niebie! Chodzi o to, by nawet za zamkniętymi drzwiami być najintymniej zjednoczonym z Chrystusem.”

 

tk

 

 

 

 

 

GRZEGORZ GÓRNY

Ludzie z Doliny Śmierci

Wydawnictwo AA s.c.

Kraków 2013, ss. 224.

 

13 felietonów z Doliny Śmierci – relacji, spotkań, wywiadów z ludźmi żyjącymi, w różnym czasie i miejscu, pod jarzmem realnego komunizmu. Jedni kolaborują z totalitaryzmem, stają się jego piewcami, propagatorami, inicjatorami zbrodniczych działań. Inni pozostają wierni Bogu, człowiekowi, wolności. Wszystkie te historie, także ich poboczne wątki wskazują na dwie istotne sprawy: nad wszystkim czuwa Boża opatrzność, a człowiek zawsze ma prawo wyboru opowiedzenia się po stronie dobra lub zła. Ludzie, którzy nie dali się złamać systemowi, wrogości, którzy odrzucili nienawiść, przemoc i chęć zemsty, są przekonani o tym, że prowadzi ich Bóg. Ci bohaterowie Górnego nie lękają się mimo czerwonej nocy komunizmu, braku wsparcia ludzi, zdrady, osamotnienia, prześladowań czy fizycznego kalectwa, ufność pokładając w Bogu: „Bo Bóg (...) jest bardzo konkretny i zawsze wkracza w historię człowieka w dokładnie określonym czasie”. I nie są to puste deklaracje, lecz życiowa postawa. Natomiast postacie zaangażowane w totalitarną machinę często, mimo bezgranicznego oddania jej swoich talentów, także za cenę sprzedania swojej rodziny, przyjaciół, sumienia, stają się również jej największymi ofiarami – tracą wolność wewnętrzną. Dramatyzm opisanych kolei życia wynika z dokonanych wyborów. Okoliczności, w jakich człowiek się znajdzie, są mu narzucone, ale wybór tego, jak się w nich zachowa, należy do niego samego. I nikt nie mówi, że chodzi o wybory łatwe i wygodne. Czy bowiem łatwo ratować życie swemu oprawcy (Iwan Korszyński)? Czy łatwo być muzułmaninem, na którego gniewa się rodzina, bo wzywa ją do porzucenia chęci zemsty; który o kulach idzie na katolicką pielgrzymkę, by na Jasnej Górze doznać uzdrowienia (Zuk Karol Spanca)? Czy łatwo być biskupem, służąc ludziom donoszącym na swego pasterza do UB i mieszkając w ubogiej wiejskiej chatce (bp Jan Purwiński)? Czy łatwo być apostołem życia, jeśli wcześniej zabiło się kilkadziesiąt tysięcy dzieci (Stojan Adašević)? Czy łatwo pozostać wiernym Kościołowi, jeśli sami biskupi kolaborują z oprawcami wiernych (kard. József Mindszenty, György Bulányi)? Czy łatwo być apostołem wielkich spraw i pokornie pozostać w ukryciu (Helena Majewska), cudownie ocalałym świadkiem masowych zbrodni (Rachela Margolis) i głosicielem prawdy mimo jedynej słusznej racji (Malcolm Muggeridge)? Na pewno nie, ale jest to możliwe. Historia przestawionych w felietonach osób pokazuje jasno, bez zbędnego moralizowania i łopatologicznego wykładania – jest to wybór z pewnością lepszy niż służba złu. Czy naprawdę trzeba trwać w służbie zbrodniczego systemu czy nienawiści, przemocy, kłamstwa, choćby najpiękniej przedstawianych, usprawiedliwianych i ulukrowanych (Michaił Kolcow, János Kádár, Wasyl Kuk, Dżambuł Dżabajew, Gegam Agajanian)? Lektura wstrząsająca, a przede wszystkim pouczająca – wolność, czyste sumienie i służba dobru to wartości większe niż życie, zdrowie, powodzenie, kariera.

 

ank

 

 

Pastores poleca