WOJCIECH GIERTYCH OP
(...) Kiedy mężczyzna kocha Kościół, wtedy też „bierze Niewiastę, Oblubienicę Chrystusa do siebie”. Miłość męska wobec Kościoła jest podobna do miłości Józefa i Jana wobec Maryi, a zatem jest ona także analogiczna do dojrzałej miłości męża wobec żony.
W męskim ukochaniu Kościoła pojawia się wymiar strukturalny. Duchowny troszczy się o budynki kościelne, głowi się, jak znaleźć fundusze na konieczne remonty, i przez to wyraża swoją miłość. Czasem za bardzo koncentruje się na wymiarze materialnym i z tego powodu się gniewa i zżyma, ale to też, opacznie, jest wyrazem jego miłości. Mężczyzna, ksiądz czy świecki, gdy myśli o Kościele, myśli często najpierw o hierarchii, o konferencji episkopatu, o konkordacie, o umiejscowieniu Kościoła w życiu społecznym i politycznym, o budynkach i o tej jednostce Kościoła, parafii czy diecezji, w której żyje i za którą jakoś odpowiada. W tym zainteresowaniu i trosce jest miłość, ale ona na tym się nie kończy. (...)