Jest celebrytą, który swoim życiem i twórczością kontestuje model kultury opartej na kulcie celebrytów, jest konserwatywnym kontestatorem, wyznającym filozofię umiarkowanego maksymalizmu. Nie skorzystał z propozycji zawartej w tytule swojej poprzedniej książki Czas umierać. Obchodził swoje 75. urodziny, żyje i tworzy – jego ostatni film „Ciało obce” wywołał panicznie negatywne reakcje w środowisku krytyków piszących dla liberalnych pism. Jego nowa książka pod pozorami dygresyjnej gawędy ukrywa próbę syntezy – objaśnienia całej biografii, odsłonięcia całej własnej twórczości, zebrania tego, jak Zanussi widzi i osądza współczesność i sztukę dzisiejszą. To spojrzenie jest głęboko osobiste, a zarazem ma cechy spojrzenia z dystansu, syntetycznego i autoironicznego. Dlaczego jednak książkę filmowca warto polecić księżom i alumnom? Bo to książka nie tylko zabawna, barwna, przynosząca obszerną wiedzę o świecie i sztuce. To książka próbująca włączyć się w wysychający współcześnie nurt literatury mądrościowej. Głębokie, odkrywcze i aforystycznie zwięzłe cytaty można z niej czerpać garściami. A co może dla duszpasterskiej posługi ważniejsze – postawa autora to godna refleksji propozycja wychodzenia „na peryferie”. Bez wątpienia jest to skuteczna strategia przyciągnięcia czytelników religijnie obojętnych, poszukujących, wątpiących, nawet ostro krytycznych wobec Kościoła i wiary. Autor podejmuje dialog z różnymi opcjami, widzi wielorakość ludzkich doświadczeń i poplątanych życiowych dróg. A zarazem jeden z rozdziałów zamyka wyrazistą konkluzją: „Etyka bez metafizyki to coś, co wydaje mi się dziś wielkim problemem świata”. Zapraszając czytelnika do rozmów o tych etycznych postawach, które zakorzenione są w wymiarze metafizycznym, Zanussi nie neguje, nie potępia, nie lekceważy innych postaw. Cierpliwie jednak poprzez przykłady z własnego życia, przez pochwałę rodziny, przez anegdoty i obserwacje z podróży wykazuje, że trzeba iść za pełnią metafizycznego wymiaru człowieka i świata. Dlaczego? Bo tak jest piękniej, tak jest godniej, bo tak jest bliżej sensu, bo lepiej jest być w zgodzie z wielowiekową tradycją Europy. Upiera się, że „istnieje głęboka (choć wcale nie ostra) różnica między sztuką wysoką a niską (...). Nie chcę być rygorystą, ale jestem za tym arystokratyzmem ducha, który każe wybierać co najlepsze i nie zamulać ducha lekturą powieści wagonowej, słuchaniem łomotu czy oglądaniem sitkomu. (...) W ekologii mówimy wciąż o zatruciu wody, powietrza, środowiska. Ducha też można zatruć marną sztuką”. W książce Zanussiego człowiek etycznie wrażliwy i zatroskany stanem społeczeństwa czuje się u siebie. Autor jest przekonany o przemieniającej mocy sztuki i nie waha się pisać o tym, że trzeba mieć charakter, słuchać sumienia, brać od życia lekcje pokory, szukać szlaków wiodących wzwyż. Liczne cytaty ze scenariuszy (a towarzyszy im możność multimedialnego podglądu fragmentów filmów) służą jako przykłady losów i postaw. I w nich powraca pojęcie „życia z klasą”, tak bliskie „arystokratyzmowi ducha”: „Człowiek z klasą nie gada byle czego, nie pisze byle jak, nie zachowuje się byle jak”. Bez słowa przesady, ta lektura może pomóc niejednemu z czytelników zbliżyć się do ideału „kapłana z klasą”.


pw

Pastores poleca