Różnorodność i intensywność prześladowań, jakich doświadczają w świecie wyznawcy Chrystusa, może przerażać i zniechęcać. Celem prześladowców jest niszczyć, zastraszać, zniewalać. Przejmująca opowieść dwóch chrześcijanek, które przeszły przez areszt i znane z okropnych warunków więzienie Ewin w Iranie, świadczy jednak o tym, że summa summarum

prześladowanie przyczynia się do wzrostu wiary i wzbudza zainteresowanie chrześcijaństwem. Maryam (Maria) Rostampour i Marziyeh (Marcelina) Amirizadeh spędziły dziewięć miesięcy w irańskim więzieniu, ponieważ przyjęły chrzest i świadectwem o Zbawicielu oraz egzemplarzami Biblii dzieliły się zinnymi. Czytelnik poznaje horror, jakim jest radykalny islam promowany przez Iran. Przesłuchania, straszne warunki, groźby śmierci nie złamały tych kobiet. Marcelina tłumaczyła swą nieugiętą postawę: „Uwięziono tylko nasze ciała (...). Póki jestem z Bogiem, pozostaję wolna”. Obie były skoncentrowane przede wszystkim na swej relacji z Bogiem. „Coś, co ludzie uznają za zło, Bóg wykorzystał dla dobra i na swoją chwałę. (...) mogłyśmy dzielić się Ewangelią za kratkami bardziej otwarcie, niż kiedykolwiek czyniłyśmy to na wolności.” Opowiadały współwięźniarkom o Jezusie, a kobiety te desperacko pragnęły prawdy. Dzięki Marii i Marcelinie dowiadywały się o zbawieniu, choć już dawno utraciły nadzieję; poznawały Boga jako miłosiernego Ojca, który

kocha je bezwarunkowo i nie jest żądny zemsty, jak to słyszały w islamie. Dwie chrześcijanki służyły innym uwięzionym wszelką możliwą pomocą. Bez wytchnienia walczyły o prawdę, piękno i dobro nawet w małych rzeczach, by człowiek nie tracił godności w nieludzkich warunkach strasznego więzienia Ewin. Najczęściej jednak były proszone (nawet przez strażniczki!) o modlitwę. Maria i Marcelina przyznają: „w podziemnej celi więziennej radośnie przeżywałyśmy triumf naszej wiary”. Wspominają chwile duchowej radości i wzruszenia, gdy dowiadywały się, że Kościół na całym świecie modli się za nie. Przyznają, że jedynym umocnieniem na trudnej drodze prześladowanych jest właśnie wiara w Zbawiciela oraz świadomość istnienia żywego Kościoła, który pamięta o wszystkich swych członkach, także tych cierpiących za przynależność do niego.

 

ank

Pastores poleca