Kiedy jakiś autor próbuje poruszyć temat istoty kapłaństwa, często wpada w ton tak patetyczny, że niezbyt współgrający z realiami życia. Inni z kolei byliby skłonni znaczenie i rolę kapłana strywializować do tego stopnia, by kapłaństwo nikogo nie raziło we współczesnym, zeświecczonym i konsumpcyjnym świecie. W efekcie księża zaczynają nieraz czuć się tak, jakby mieli „wybaczyć sobie samym fakt, że są kapłanami”. Żadnej z tych dwóch skrajności nie ulega Celso Morga, obecnie ordynariusz archidiecezji Mérida-Badajoz, w swej niedługiej, ale bogatej w teologiczną treść książce. Kilka lat temu, jeszcze jako sekretarz Kongregacji ds. Duchowieństwa, gościł w Polsce na uroczystej inauguracji Szkoły Wychowawców Seminariów Duchownych w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie. Dziś dostajemy do ręki lekturę, z której bije duchowy żar i głęboka miłość do tajemnicy kapłaństwa. Autor wychodzi od problemu tożsamości kapłana. Przywołany zostaje spór pomiędzy zwolennikami interpretacji tejże tożsamości jako głoszenia słowa, a tymi, którzy widzą w niej sakramentalno-bytowy fundament. Morga uważa, że oba te stanowiska są do pogodzenia, przy czym prymat należy do tożsamości sakramentalnej, z której dopiero wypływa możliwość głoszenia w imię Chrystusa. Obszerny i interesujący jest rozdział poświęcony celibatowi. Na przekór tendencjom do sprowadzania kapłańskiej bezżenności do jedynie dyscyplinarnego kontekstu, autor pokazuje głęboko teologiczne uzasadnienie celibatu. Wstrzemięźliwość płciowa pasterza jest kontynuacją stylu życia samego Jezusa – Oblubieńca miłującego Kościół. Z kolei w posłuszeństwie, któremu poświęcony jest inny rozdział książki, Morga upatruje jedno z istotnych znamion kapłana i wiąże je z zaparciem się samego siebie. Tutaj również motywacje są głęboko osadzone w Biblii i teologii, nie zaś jedynie w porządku kościelno-prawnym. Inne cechy kapłana, którym poświęca uwagę Arcybiskup, to misyjność, wiara, miłosierdzie, radość, nadzieja, służba. „Osobiste nędze i braki nie powinny nigdy prowadzić do wątpienia o powołaniu kapłańskim ani do oddalania się od Bożej Miłości, lecz przeciwnie – do przylgnięcia do tej Miłości z większą siłą i pokorą.” Książka, napisana przystępnym językiem, w sposób wyrazisty i pociągający, nieco w duchu znanego naszym czytelnikom o. Alberta Vanhoye, przypomina, że ksiądz nie ma swojego kapłaństwa, a jedynie to od Chrystusa – Jedynego Kapłana. Można ją polecić każdemu księdzu, ku pobudzeniu wiary, bez której „jest niczym dziecko poczęte, ale nie narodzone”.

 

mw

Pastores poleca