[…] Jaki procent księży funkcjonuje w zdrowych, chrześcijańskich wspólnotach, które moglibyśmy za Jeanem Vanierem nazwać „miejscem radości i przebaczenia”? Ile plebanii oferuje taki poziom relacji – ze wspólną modlitwą i stołem, z ofiarowanym i przyjmowanym z życzliwością dzieleniem się własną wiarą i życiem?
Według mojego rozeznania wciąż są to wyjątki raczej niż reguła w diecezjalnym prezbiterium. Do rzadkości należą zespoły duszpasterskie, które potrafią zdobyć się na wspólną, cotygodniową celebrację choćby jednej godziny brewiarzowej. Słyszałem o proboszczu z jedno- osobowej placówki, który specjalnie spóźniał się na zebrania dekanalne – bo zaczynały się nieszporami... Jeszcze rzadsze są przypadki świadomego uczestnictwa w kapłańskich grupach dzielenia. Najczęściej, zresztą, ci, którzy w nich uczestniczą, odkrywali wartość tego rodzaju spotkań poprzez doświadczenie rozmaitych wspólnot eklezjalnych – formowani przez świeckich. […]