Od 18 lat pracuję jako proboszcz i kustosz w sanktuarium w Zabawie. To miejsce z racji życia i męczeństwa bł. Karoliny było i jest szczególnie bliskie młodym ludziom, którzy tu pielgrzymują, aby poszukiwać wzorca dla swojego życia i wsparcia w zmaganiach na czas dojrzewania w wierze, jak również miłości, którą chcieliby realizować w życiu małżeńskim i rodzinnym.


Od samego początku zależało mi na tym, by nie tylko zachować szeroko pojęty kult Błogosławionej, ale także rozeznać charyzmat, jaki dzisiaj Bóg daje w tym miejscu. Jednak organizowanie w Zabawie spotkań i duchowej pomocy dla ludzi, którym los odebrał jakąkolwiek nadzieję na radość, mógł wymyślić tylko sam Pan Bóg. Pomysł, by nie tylko upamiętniać tu ofiary wypadków, ale też mierzyć się z cierpieniem spowodowanym takimi dramatycznymi zdarzeniami, zrodził się po kraksie autokaru, którym młodzież z Białegostoku pielgrzymowała do Częstochowy. Zginęło wtedy 9 osób, wśród nich dwie Karoliny. Ich matki po roku cierpień i bólu przyjechały do Zabawy, żeby właśnie tutaj szukać wsparcia i duchowej pomocy. Długo rozmawialiśmy o przeżywaniu tragedii, jaką jest utrata dziecka. Wtedy powstał pomysł, żeby w miejscu, gdzie rodzice bł. Karoliny przeżywali śmierć swej córki, pomagać również rodzicom, którym życie zafundowało najtrudniejsze doświadczenie – przeżycie śmierci dziecka. To dla nich traumatyczne doświadczenie, wielkie cierpienie, jednak Pan Bóg jest przy tych osobach, wspiera je i czasem na tego rodzaju śmierci buduje wspaniałe dzieła.
Zanim jednak to nastąpi, musimy wraz z tymi ludźmi przejść drogę, która dla nich jest ogromnie trudnym doświadczeniem, a dla mnie niepowtarzalnym, prawdziwym często aż do bólu spotkaniem z człowiekiem i jego życiowym problemem.
Pamiętam spotkanie z panią Beatą i jej rodziną zaraz po śmierci jej syna. Poprosiłem ją, aby opisała to, co się wtedy stało. Pokazuje to skalę problemu, z jakim spotykamy się w parafiach, kiedy przychodzą do kancelarii nie petenci, ale nasi bracia i siostry, którym chcemy, jak potrafimy najlepiej, towarzyszyć. Mimo iż od tamtego wydarzenia upłynęło już niemal trzy lata, świadectwo to kosztowało panią Beatę wiele łez i nieprzespaną noc.
„16.10.2017 r. to data mojego życiowego dramatu i koszmaru, bowiem w tym dniu zginął nasz ukochany syn, Dawid, mając zaledwie 24 lata. Niestety, z przykrością i wstydem muszę przyznać, że w dniu śmierci syna znienawidziłam Boga,… (…)

KS. ZBIGNIEW SZOSTAK


Więcej przeczytasz w najnowszym numerze kwartalnika PASTORES 87 (2) 2020.

Pastores poleca