(…) Pierwsze gruntowne badanie protestów ulicznych wywołanych śmiercią George’a Floyda, przeprowadzone przez Armed Conflict Location i Event Data Project w powiązaniu z Bridging Divides Initiative z Princeton, odnotowało w okresie od 24 maja do 22 sierpnia ponad 10 600 przypadków czegoś, co łagodnie nazwano „niepokojami”.


W tej liczbie około 570 zdarzeń wiązało się z przemocą. A w większości z nich uczestniczyli aktywiści ruchu Black Lives Matter. Wstępne szacunki firm ubezpieczeniowych wykazały, że szkody przekroczą 1,2 mld dolarów, czyli sumę szkód wyrządzonych podczas zamieszek w Los Angeles w 1992 roku. Dzisiejsze demonstracje odróżnia od wielu poprzednich także towarzysząca im atmosfera: donośne wrzaski, ekstatyczny wandalizm, grożenie świadkom.
Rytualny pokaz niszczycielskiego zachowania odbywający się w kolejnych miastach nie ma precedensu w amerykańskiej historii. Ani demonstracje na rzecz równouprawnienia, ani protesty przeciw wojnie w Wietnamie nie wyglądały choć trochę podobnie. Różnice te wymagają wyjaśnienia. Można do woli obwiniać zwyczajowe czarne owce: Donalda Trumpa, kulturę unieważniania (ang. cancel culture), brutalność policji, trybalizm polityczny, pandemię koronawirusa, skrajnie prawicowe bojówki, BLM, antifę. Wszystkie te czynniki zasilają protesty i zamieszki od strony „popytu”, czyli przyczyn rytualnych aktów. Ale co ze stroną „podaży” – skąd biorą się zmobilizowane i najwyraźniej niekończące się Szeregi samych demonstrantów? Co tłumaczy ich obecność? (…)


Więcej przeczytasz w najnowszym numerze kwartalnika PASTORES 91 (2) Wiosna 2021.

Pastores poleca