(...) Po maturze postanowiłem wstąpić do seminarium duchownego. Było to w roku 1998. Miałem 23 lata. Musiało dojść do ostatecznych rozstrzygnięć. Tego faktu nie można już było ukryć. Musiałem zawiadomić rodzinę. Starsi bracia, spełniający wobec mnie rolę ojca, kategorycznie przeciwstawili się moim zamiarom. Sadou nie chciał w ogóle o tym ze mną rozmawiać. Issa był też przeciwny, choć trochę mniej stanowczy. Powiedzieli mi, że nie mogę na nich liczyć. Rozumiałem ich reakcję. Nie był to sprzeciw religijny. W naszej tradycji mężczyzna miał kilka żon, żeby miał kto pracować, i musiał mieć wiele dzieci, żeby mogły utrzymać go na starość. Ksiądz zaś jest osobą, która nie ma żon i dzieci, jest kimś, kto żyje w zupełnej sprzeczności ze starym i sprawdzonym zwyczajem. Brak zgody z ich strony miał zatem podłoże społeczne i ekonomiczne. Matka też była przeciwna. Powiedziała jednak do mnie: „Nie jesteś już w moim łonie”. Oznaczało to, że pomimo braku jej aprobaty decyzja należy do mnie, bo jestem już dorosły. (...)

KS. MAURICE YAYA SARDE MANA

Pastores poleca