Przez blisko pięć lat dane mi było doświadczać w praktyce, czym jest przyjmowanie i jak wielkie jest jego znaczenie na drodze rozeznawania powołania. Co sprawiało, że ponad tysiąc kilometrów od domu czułam się jak u siebie? Poczucie bycia oczekiwanym, spontaniczne, radosne przyjęcie, zaproszenie do wspólnoty życia, mieszkania, stołu i modlitwy, atmosfera pokoju i serdeczność były ważnymi elementami budującymi wewnętrzne przekonanie o tym, iż tutaj jest moje miejsce. Każdy z pobytów w Monastycznych Wspólnotach Jerozolimskich (a było ich w ciągu pięciu lat sporo) okazywał się dla mnie w rzeczywistości powrotem do rodziny.
Urzeczona i całkowicie porwana książką założyciela Wspólnot, ojca Pierre-Marie Delfieux, Źródło na pustyni miast, którą otrzymałam od znajomego kapłana w klasie maturalnej, postanowiłam jak najszybciej skonfrontować przeczytane treści z rzeczywistością. Chciałam sprawdzić, czy to nie są jedynie wzniosłe i głębokie ideały, które nie przekładają się na życie codzienne. Wyruszyłam więc jako 19-latka na dwutygodniowy staż do Paryża, by tam zakosztować owego monastycznego życia modlitwy, milczenia, pracy i samotności w sercu największej francuskiej aglomeracji, stolicy kultury, tętniącej życiem jak każde kilkumilionowe miasto. Wspomnienia z mojej pierwszej wizyty w „paryskim Jeruzalem” przechowuję do dziś głęboko w pamięci i sercu. (...)

Pastores poleca