-Słyszymy niejednokrotnie wołanie Boga, a jednak jesteśmy tak oporni w spełnianiu Jego woli. Można by powiedzieć, że to przez ludzką naturę mamy trudności z posłuszeństwem Bogu. To ja mam wciąż kłopot w spełnianiu Jego woli, a podjąłem życie zakonne, by szukać Jego oblicza, by znaleźć się w nim! Tak łatwo deklarować gotowość pójścia za Chrystusem, lecz - także w życiu zakonnym - trudniej wypełnić, co ślubo­wałem.
Gdy próbuję dziś spojrzeć wstecz i zrozumieć, dlaczego niełatwo mi spełnić to, co ważne i dobre, zauważam, że mam oporną naturę do słuchania. Pamiętam kilka momentów z dzieciństwa i młodości, gdy mocno zaciąłem się w oporze. Pewnego razu miałem pomóc wujkowi zanieść bagaże na przystanek autobusowy i wiedziałem, że to dobre i ważne, lecz się uparłem i tego nie zrobiłem. Oczywiście, miałem później wyrzuty sumienia, bo z zasady byłem uczynny. Innym razem zdarzyło mi się uprzeć, iż nie pójdę na niedzielną Eucharystię. Żadnego poważnego powodu nie było, chciałem tylko udowodnić, że jako dorastający młodzieniec sam o tym zdecyduję. Chodziłem regularnie na Mszę świętą i rodzice wiedzieli, że to jednorazowy wybryk, dlatego nie wymuszali pójścia, choć wyraźnie powiedzieli, co o tym myślą. Ale to mnie samemu było najtrudniej poradzić sobie z tym, że tak niemądrze wybrałem. Musiałem pewnie tego doświadczyć, by takich zachowań nie powtarzać.
Dziś widzę wyraźnie, że pierwiastek nieposłuszeństwa tkwił i nadal tkwi we mnie. Dlatego pewnie w życiu zakonnym Pan Bóg daje mi wciąż próby w tym względzie. (...)

Pastores poleca