Poszukiwanie szczęścia jest wpisane w ludzką naturę i skłania do podejmowania nawet wielkich wysiłków, by - osiągnąwszy upragnione i zamierzone cele - odczuwać satysfakcję. Szczęście, które nie polega jedynie na unikaniu nieprzyjemnych sytuacji, ale raczej na podejmowaniu wyzwań, rodzi się z poczucia spełnienia i potwierdzenia swej wartości.
Radość zatem nie zasadza się na mdłym zadowoleniu z niezmąconej bezczynności, ale powstaje wówczas, gdy człowiek odkrywa owocność swej kreatywnej miłości zapewniającej sobie i innym pokonywanie własnych ograniczeń. Taka jest właśnie radość świętych. Rodzi się ona nie przez unikanie cierpienia ani też z powodu jego szukania, ale w samym przeżywaniu tego, co jest wprawdzie trudne i nieuchronne, ale zostało dobrowolnie przyjęte.
Święci, idąc za Chrystusem drogą krzyża, nie stali się cierpiętnikami przez samo przyjęcie krzyża, gdyż potrafili zachować w sobie radość życia będącą czymś więcej niż tylko uśmiechem i wesołkowatością. Prawdziwa radość bierze się bowiem z odkrywania zbieżności własnego projektu życia ze spełnieniem najgłębszych aspiracji zakorzenionych w sercu człowieka. Oznacza to, że człowiek tak projektuje swoje życie i działanie, aby rozpoznając swoje uwarunkowania i możliwości, mógł przekraczać samego siebie i dążyć do wysoko postawionego ideału, który pozwala mu na zrealizowanie marzeń, o jakich często nie śmie marzyć. W tym sensie aspiracje i marzenia muszą zakorzenić się w innej rzeczywistości, albowiem człowiek czerpie je jako obce, to znaczy niebędące wytworem jego wyobraźni. Wtedy właśnie przekracza samego siebie. Zafascynowany przykładem już zrealizowanym, lub marzeniem zapowiedzianym albo ukazanym przez kogoś innego, dostrzega nową rzeczywistość, która jest wyzwaniem i szansą.
Taka droga łączy się nieuchronnie z krzyżem wyrzeczeń ponoszonych w trakcie zmierzania do celu. Tylko miłość uskrzydlająca człowieka do niezmordowanego dążenia do zrealizowania pragnień dodaje siły i pomaga pokonać zniechęcenie. Miłość ta ma charakter osobowy, gdy zostaje ukierunkowana na kogoś, kto wyznacza cel dążenia albo oczekuje u jego kresu. Dla chrześcijan te warunki spełnia miłość Chrystusa, który swoimi słowami i postępowaniem wyznaczył każdemu człowiekowi kierunek rozwoju, ale też towarzyszy swoim uczniom w drodze i oczekuje ich w wieczności, by podzielić się pełnią udziału w komunii życia trynitarnego. Wiara prowadzi do odkrywania Chrystusa jako osobowego przewodnika, który idzie przed swą trzodą i, zapewniając opiekę, staje się bramą do życia w obfitości. Zatem miłość otwiera człowieka na marzenia i zarazem ta sama miłość chroni marzenia przed uwiądem spowodowanym zamknięciem w sobie. (...)
ANDRZEJ DERDZIUK OFMCap