Dzisiaj, gdy z perspektywy trwającej terapii patrzę na swoje życie, zauważam, że moje ciało, które przez lata było tematem trudnym, wstydliwym, celowo zapominanym i niedowartościowanym, stale mnie o czymś informowało, domagało się jakiegoś wypowiedzenia- Jakby chciało mi rzec: „Należę do ciebie- Zajmij się mną! Mówię o tobie więcej, niż ci się wydaje!”-
W uproszczeniu mógłbym powiedzieć, że moje ciało jakby pokazywało w każdej chwili, co we mnie jest, czym żyję, jakie są moje uczucia i potrzeby-
Momentem szczególnym był okres dojrzewania- Właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, że nie takie ciało chciałem mieć- Czułem, że czegoś mu brakuje, że drobnej budowy chłopak, o szczupłej i przygarbionej sylwetce, z wątłymi mięśniami i wagą ledwie 50 kg, nie posiada jakiejś części atrybutów, które stanowiłyby o jego poczuciu męskości-
Mój wygląd zewnętrzny stał się dla mnie dużym problemem- W konfrontacji z rówieśnikami - a to był dla mnie główny sposób budowania własnej wartości - przynosił mi poczucie wstydu, powodował, że wycofywałem się w bezpieczne kąty, choćby te na sali gimnastycznej czy boisku sportowym, gdzie byłem niezauważany- Chowałem się tam, gdzie mogłem uniknąć sytuacji, w której ktoś mógłby moje ciało ocenić, wyśmiać lub zwyczajnie skrytykować- A przestrzeń szkolnej szatni sportowej, sali gimnastycznej czy boiska była wśród moich kolegów polem rywalizacji, popisów i dumy ze swoich osiągnięć fizycznych-
Pamiętam, jak na zajęciach WF-u pan kazał zawsze dwóm największym klasowym osiłkom dzielić nas na dwie drużyny- Chłopaki najpierw wybierali tych silniejszych, „lepszych”, a mnie z reguły decydowali się wziąć do swoich zespołów dopiero na samym końcu- Trafiałem więc do którejś z grup jako taki „spadek” z konieczności- Tego typu sytuacje odbierały mi więc w naturalny sposób pewność siebie i powodowały, że czułem się wyłączany ze wspólnego grona rówieśników- Choć poniekąd też to ja sam wypraszałem się z tego grona, chcąc zademonstrować sobie i innym, że skoro mnie tu nie chcą, to ja zbuduję sobie swój świat odrębności i inności, gdzie będę mógł się czymś pochwalić i w czymś innym być lepszy- Zawody „siłowania na rękę” uznałem wtedy za śmieszne, choć chciałem w nich rywalizować- (---)
M-R-

Pastores poleca