Do Wspólnoty Miłości Miłosiernej w Polańczyku (na południowo-wschodnim krańcu Polski), w której posługuję od siedmiu lat, a której podstawową misją jest szerzenie Bożego miłosierdzia, przyjeżdżają osoby z bardzo dużym wachlarzem potrzeb. Jedni proszą o modlitewne wsparcie w sprawach rodzinnych, inni o umocnienie wiary, jeszcze inni oczekują jedynie wysłuchania i dobrego słowa. Ktoś przywozi ze sobą cały bagaż pokoleniowych obciążeń czy niszczącej mocy przekleństwa, ktoś depresję, nerwicę, lęki, niewyjaśnione z punktu widzenia medycyny somatyczne objawy choroby. Niektórzy (a jest ich niemało) pragną uwolnienia od skutków praktyk okultystycznych. Jeszcze inni wchodzą na drogę duchowej terapii. Wszyscy natomiast bardziej lub mniej świadomie przyjeżdżają doświadczyć miłości, bo to miłość uzdrawia, uskrzydla, nadaje życiu sens. (...)