„Ty, który otworzyłeś się na słuchanie Boga, weź swoje serce w ręce, podnieś je do Boga, ponieważ On uczyni je sercem z ciała.” Tak, weźmy swoje serce w ręce, zanurzmy je w Bożym słowie, w opowiadaniu o walce Dawida z Goliatem (1 Sm 17,1-53). I weźmy ten tekst – taki, jaki jest nam dzisiaj dany, po wielu tysiącleciach czytania i przepisywania go przez ludzi wierzących – i zanurzmy go w naszym sercu. Przyjmijmy z wiarą to, co Duch Święty powie nam o walce Dawida, o naszych własnych wal­kach i o walce Chrystusa.

 

 

Trzy sceny

 

Scena pierwsza. Wystrój: dolina, Dolina Terebintu na południowym zachodzie Judei. Dwa zbocza gór i ustawione na każdym z nich wojska – wojsko izraelskie z królem Saulem i wojsko filistyńskie. Dwie nieprzyjacielskie armie gotowe do walki w strategicznym miejscu. Następnie tekst koncentruje się na Filistynie Goliacie: „Wtedy wystąpił z obozu filistyńskiego pewien harcownik imieniem Goliat, pochodzący z Gat. Był wysoki na sześć łokci i jedną piędź. Na głowie miał hełm z brązu, ubrany zaś był w łuskowy pancerz z brązu, o wadze pięciu tysięcy syklów. Miał również na nogach nagolenice z brązu oraz brązowy, zakrzywiony nóż przewieszony przez ramię” (17,4-6). Inaczej mówiąc, oto człowiek o nadzwyczajnej sile, dzięki naturze i technice obdarzony potężnymi środkami obrony i ataku: ma ponad 2,80 m wzrostu, a jego uzbrojenie z brązu waży ponad 60 kg. Tekst przedstawia go jako „harcownika”. W tamtych czasach praktykowano dwie formy walki: walkę wojsk albo walkę pomiędzy dwoma harcownikami, przedstawicielami dwóch ludów będących w stanie wojny. W tekście widać jakby wahanie, którą z tych form walki obrać. Filistyni proponują Izraelitom walkę harcowników, składając, nie bez powodu, swą ufność w Goliacie. Król Saul a wraz z nim cały Izrael są prze­rażeni tą propozycją. Na scenę wkroczył ukryty aktor, na którego należy zwrócić baczną uwagę. To strach.

Scena druga. Inny wystrój: Betlejem Judzkie, 10 km od Doliny Terebintu. Stary człowiek, Jesse, którego trzej najstarsi synowie poszli walczyć w szykach wojska króla Saula. Jego najmłodszy syn, Dawid – jego imię znaczy „umiłowany”, „ukochany” – jest młodym pasterzem. I oto Jesse posyła go do swych braci, by zasięgnął wieści od nich i zaniósł im nieco wiktuałów: „Weź dla swych braci efę prażonych ziaren, dziesięć chlebów i zanieś prędko braciom do obozu! Zaniesiesz też dziesięć krążków sera dowódcy oddziału, zapytasz się swych braci, jak im się wiedzie, i odbierzesz ich żołd” (17,17-18). Na pełną niepokoju czułość ojca Dawid odpowiada natychmiastowym posłuszeństwem: „Wstał więc Dawid wcześnie rano, powierzając owce stróżowi, i zabrawszy zapasy, poszedł zgodnie z poleceniem Jessego” (17,20). Wyrażenie „wstać wcześnie rano” zwykle zapowiada w Biblii decydujące wydarzenie. Człowiek słuchający i posłuszny, zdecydowany i oddany – takie cechy Dawida sugeruje nam tekst.

Scena trzecia. Wystrój: dwa wojska stoją w szyku, gotowe do walki. Zabrzmiał okrzyk wojenny. W tym momencie Dawid dociera do obozu Izraelitów. Goliat na nowo wychodzi z filistyńskich szyków i zbliża się, wyzywając Izraela do walki. I tak jak poprzednio owa zakamuflowana postać, jaką jest strach, wychodzi zza kulis, by zawładnąć sercami Izraelitów. Wówczas to Dawid nawiązuje rozmowę z żołnierzami, a następnie ze swym bratem, Eliabem, który źle interpretuje intencje swego młodszego brata: „Znam ja pychę i złość twojego serca: przybyłeś tu, aby tylko przypatrzyć się walce” (17,28). Tymczasem posłuszeństwo wobec ojca, zdecydowanie i zapał, z jakim przybył na miejsce starcia, do swych braci, sprawiają, że rodzi się w nim pragnienie ofiarowania samego siebie na tę straszliwą, niezwykłą walkę: „Rzekł Dawid do Saula: «Niech niczyje serce się nie trapi! Twój sługa pójdzie stoczyć walkę z tym Filistynem»” (17,32). (...)

 

S. MARIE-ÉLISABETH

Pastores poleca