ANNA M. FASZCZOWA
(...) Według relacji więźniów o. Fabiana traktowano niezwykle okrutnie. Kapelan wojskowy o. Wojtas wspomina: „Na początku kwietnia 1940 roku razem z o. F. Abrantowiczem przebywałem w zamarstynowskim więzieniu, w celi nr 80. Byliśmy razem tylko trzy dni.
Pewnego razu widziałem go po przesłuchaniach całego pobitego, zeszpeconego, ociekającego krwią: kiedy leżał na ziemi, postawiono na nim krzesło i wchodzono na nie, potem znowu kopano go do krwi. Oskarżano go o szpiegostwo na rzecz Polski”. Wielu świadków utrzymuje, że kiedy tylko po przesłuchaniu dochodził do siebie, nawet po długiej nieprzytomności, „to zawsze zaczynał się modlić, a razem z nim wszyscy w celi”. Józef Bielański zaświadcza, że o. Fabian „prawie nic nie jadł. W dzień nie dawano mu spać, a każdej nocy przesłuchiwano go – od 9 wieczór do 5 rano. Ojciec Abrantowicz wracał z tych przesłuchań (a właściwie przynoszono go i rzucano na ziemię jak worek) zawsze ciężko pobity”. (...)