PETER KREEFT
(...) Absolutyzm moralny z całą pewnością wynika z doświadczenia. Powiedzmy na przykład, że wczoraj obiecałeś przyjacielowi pomoc dziś o 8.00 rano. Przypuśćmy, że do południa musi on przewieźć meble do nowego mieszkania. Ale nie spałeś do 3.00, a kiedy budzik dzwoni o 7.00, jesteś bardzo zmęczony. Doświadczasz dwóch rzeczy – pragnienia snu i przymusu wstania. Te dwa doświadczenia są zupełnie innego rodzaju.
W jedną stronę ciągnie cię pragnienie snu, a w drugą to, co – jak sądzisz – powinieneś zrobić. Uczucia działają na ciebie niejako od wewnątrz, a sumienie narzuca ci się jakby z zewnątrz. Wewnętrznie odczuwasz potrzebę snu, która może popchnąć cię do zewnętrznego czynu polegającego na wyłączeniu budzika i wpełznięciu z powrotem pod kołdrę. Jeśli jednak wstaniesz, aby wypełnić obietnicę złożoną przyjacielowi, to będzie tak dlatego, że zdecydujesz się odpowiedzieć na coś zupełnie innego: na większą wartość moralną czynu polegającego na wypełnieniu obietnicy, w porównaniu z wartością moralną czynu polegającego na odmowie jej wypełnienia. Rzecz, którą postrzegasz jako dobrą, jako obowiązkową – czyli wstanie z łóżka – pociąga cię z zewnątrz, z samej siebie, ze swej istoty. Ale pragnienie, które wydaje ci się atrakcyjne – czyli powrót do snu – popycha cię od wewnątrz, z samego ciebie, z twojej istoty. Zobowiązanie moralne pociąga cię jako cel, jako ostateczna przyczyna, niejako z góry i z przodu. Twoje pragnienie natomiast popycha cię jako źródło, jako przyczyna sprawcza, niejako z dołu i z tyłu. (...)