(…) Studiowałam na katolickiej uczelni. W dość krótkim czasie poznałam kilkudziesięciu księży z bardzo różnymi historiami, zapatrywaniami i charakterami. „Gdy biskup ma problem z ja­kimś księdzem, posyła go na studia” – żartowali sami duchowni, ale w niektórych przypadkach była to chyba prawda. Nieraz przecierałam oczy ze zdumienia, stawałam zszokowana, opada­ły mi ręce, bo obok wielu wspaniałych księży zbyt wielu było tego przeciwieństwem. A moja słabiutka modlitwa wydawała mi się kroplą w oceanie potrzeb. Gdy mój przyjaciel zaczął mieć wąt­pliwości w powołaniu – wciągało go świeckie życie, bogaci zna­jomi, relacja z koleżanką – poczułam się bezradna. Znajoma wspomniała, że gdy ma jakiś wielki kłopot, prosi o modlitwę karmelitanki. Wysyła do nich maila, a one za klauzurą omadlają sprawę. Tak zrobiłam. W ciągu tygodnia omadlany tak się zmie­nił, że uważam to za cud. Dziękowałam Bogu, a w mailu siostrom, których nawet na oczy nie widziałam. (…)

A. M.

Pastores poleca