Drodzy Czytelnicy!

Jezus po zmartwychwstaniu podobny jest do baranka, jakby zabitego (Ap 5,6). Jest w Nim zatem łagodność i święta naiwność: ofiary, która sama chce się ofiarować za przyjaciół i za nieprzy­jaciół. Zarazem o tym samym Mesjaszu Objawienie jednak mówi, iż „zwyciężył lew z pokolenia Judy” (por. Ap 5,5). Jest w Nim zatem waleczne serce, odwaga wchodzenia w uzdrawiające kon­flikty, pasja przetwarzania świata według woli Ojca. Jeśli mamy odtwarzać w sobie Chrystusa – stawać się chrystopodobni – to koniecznie musi się w nas znaleźć miejsce na obydwie dyspozy­cje. Lew bez baranka odstraszy tylko ludzi albo wciąż pracowicie będzie musiał leczyć rany, które innym zadał. Barankowi bez lwa grozi, że odda życie swoje nie wtedy, gdy trzeba, i nie tym, co trzeba.

1. Zapatrzeni w naszego Wodza i Pasterza, nie toczymy walki „przeciw krwi i ciału”, lecz przeciw „duchowym pierwiastkom zła” (K. Wons SDS) – na tym polega sedno misji Kościoła posłanego na krańce świata z Ewangelią Jezusa Chrystusa. Głosząc słowo Boga, trzymamy w ręku miecz obosieczny – skalpel, który naci­na chore miejsca najpierw w nas samych, potem zaś w innych (P. Szyrszeń SDS, A. M. Faszczowa). Staramy się być wszystkim dla wszystkich (ks. M. Warowny), co w naszej postchrześcijań­skiej kulturze oznacza przede wszystkim pomoc w odzyskaniu żywej wiary przez ochrzczonych pogan, którzy znają Credo, ale żyją tak, jakby Bóg nie istniał (rozmowa z T. Grabowskim OP, A. R. Bańka).

2. Fundamentem udanej misji jest przeprowadzenie jej naj­pierw we własnym wnętrzu. Chodzi o wnętrze Kościoła – o każ­dą plebanię i wspólnotę prezbiterów, które mają być miejscem okazywania zaufania i miłości braterskiej, miejscem, w którym się rzeczywiście odpoczywa i leczy rany, w którym jest się bez­piecznym (R. P. Fitzgibbons). Owa misja wewnętrzna to także codzienna walka każdego powołanego o prymat życia duchowe­go, walka, w której warto zadbać o sojuszników (ks. L. Misiar­czyk). Zawsze pocieszające są świadectwa tych, którzy ową walkę wewnętrzną podjęli i – z pomocą Bożą – wygrali (D. Pro­sen, Iwona).

3. Znakiem wiarygodności Ewangelii Jezusa były cuda, któ­rych dokonywał. W naszych czasach jeden z ich odpowiedników stanowi zaangażowanie chrześcijan w konkretne projekty pro­mujące lub chroniące prawdę i dobro. Na ilu frontach rozgrywa się dzisiaj ta walka! Iluż wydała męczenników! Policzmy ofiary prześladowań, które w imię „postępu” dotknęły – i zapewne dotkną jeszcze – obrońców zdrowego rozsądku (W. Roszkowski, Z. J. Kijas OFMConv, rozmowa z J. Wysoczańskim OFMConv). Przypomnijmy sobie, ile chorych miejsc w naszej rzeczywistości – kościelnej, społecznej, gospodarczej, prawnej, kulturowej – domaga się naszego zaangażowania (J. Banasiuk, ks. J. Chyła, ks. W. Bednarz).

„Patrzę na kleryków trochę jak na miłe, sympatyczne zwie­rzaki w arce Noego, które tłoczą się do wyjścia na świat – powie­dział kiedyś ks. Jan Twardowski (którego cytujemy obficie w tym numerze „Pastores”). – Marzą się im same radości i przyjemno­ści kapłańskiego życia. Przywołując pogodny krajobraz po poto­pie, chciałbym przypomnieć znane słowa świętego Jana Vian­ney’a: «Być kapłanem to czasem rzecz straszna»”.

Straszna i piękna.

Do walki!

KS. WOJCIECH BARTKOWICZ

Pastores poleca