(…) Pracuję w Chartumie w Sudanie. Jechałem ostatnio naszym nowym małym samochodem załatwić pewną ważną sprawę. Do tego samochodu przesiedliśmy się ze starego, rozklekotanego, psującego się co chwila suzuki. Zauważyłem pewną zatrważającą postawę w sobie. Moje serce zaczęło być daleko od tych, którzy na ulicy prosili o pomoc.
Jeden kierowca znakami pokazywał, że potrzebuje klucza, żeby zmienić koło w samochodzie. Minąłem go, tłumacząc sobie, że jest duży ruch, spieszę się, nie umiem dogadywać się po arabsku, nie wiem, gdzie jest w samochodzie klucz do zmiany koła – cała lista wykrętów ze wspólnym mianownikiem „mam ważne sprawy”. Uświadomiłem sobie, jak moje serce zaczęło być daleko od gotowości pomagania. A całkiem niedawno jeździliśmy samochodem, w którym co chwila zdarzały się usterki, i sami potrzebowaliśmy pomocy. Udogodnienia sprawiły, że z nową siłą zacząłem bronić swego życia... przed miłością i braterstwem.
Miłość do życia nie musi, jak widać, wyrażać się w objadaniu się czy orgiach seksualnych. Może to być po prostu letniość serca, wynikająca z bronienia swojego życiowego status quo przed „intruzami” mogącymi je zniszczyć...
W moim umieraniu dla doczesności kamieniami milowymi okazały się dwie poważne choroby, w których otarłem się o śmierć.
Pierwsza, w 2001 roku, kiedy z powodu… (…)
KS. KRZYSZTOF BROSZKOWSKI
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze kwartalnika PASTORES 87 (2) 2020.